“Piętnastoletnia Edyta chciała w wakacje zarobić parę złotych. Udała się więc na plantację malin leżącą na obrzeżach Elbląga.
- Córka zebrała około 20 słoiczków. Zajęło jej to pięć godzin. Wyliczyła sobie, że powinna zarobić ok. 10 złotych – opowiada Olga B., matka Edyty. - Gdy przyniosła do domu dwa złote, byłam zaskoczona. Mąż poszedł zainterweniować i usłyszał, że pojemniczki nie były czubate.
Rozgoryczony sytuacją jest także Jan B., ojciec nastolatki.
- Cieszyłem się, że dziecko pozna smak zarabiania pieniędzy. Ale nie w taki sposób. Tu już nie chodzi o to, ile zarobiła, ale chodzi o zasady. Za pracę powinna być płaca – twierdzi elblążanin.
Zaskoczony zarzutami jest Marian Przyzdomski, dzierżawca plantacji, na której pracowała dziewczynka.
- Słyszałem, że była taka sytuacja, że ktoś był niezadowolony, że interweniował tata tej dziewczynki. (...)
- Często zdarza się, że oprócz malin niektóre osoby podczas zbierania malin wrzucają do pojemników także liście. Wtedy nie możemy za to zapłacić – zapewnia Przyzdomski. - Tak było też w tym przypadku”.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter