Najprawdopodobniej był to niemiecki żołnierz służący w artylerii przeciwpancernej. Wcześniej w tym miejscu odkryto niewielki skład starej amunicji.
- Ten człowiek miał na sobie hełm, który został zgnieciony jeszcze w czasach wojny - mówi Piotr Bik, właściciel firmy Explosive zajmującej się m.in. rozminowaniem terenu. - Można przypuszczać, że został on przysypany w składzie amunicji, a następnie przejechany, np. przez czołg. Świadczy o tym m.in. zgnieciony hełm.
Szczątki ludzkie zaraz po odnalezieniu zostały zabezpieczone, powiadomiono również oficera dyżurnego elbląskiej policji. Następnie przewieziono je na cmentarz, tam w obecności prokuratora zostały przebadane.
- Szukano między innymi oznak narodowości zwłok oraz potwierdzenia tego, że był to żołnierz - mówi Agnieszka Staszewska, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga. - Podczas oględzin poszukiwano tzw. Nieśmiertelnika, czyli blaszki z numerem, którą żołnierze mają zawieszoną na szyi.
Jeżeli okaże się, że jest to żołnierz, a przynajmniej będą świadczyły za tą wersją jakieś dowody, zostanie o tym powiadomiony Urząd Wojewódzki, który uruchomi własną procedurę zmierzającą do przekazania szczątków stronie niemieckiej.
- Jeżeli natomiast nie będzie dowodów na to, że jest to żołnierz i nie będzie można określić narodowości, zostanie on pochowany na cmentarzu komunalnym na koszt miasta - dodaje Agnieszka Staszewska.
Ostatni taki przypadek, w którym uruchomiono procedurę przekazania szczątków innemu państwu, miał miejsce ok. 10 lat temu. Wtedy to podczas remontu jednego z domów pracownicy natknęli się na ludzki szkielet. W identyfikacji narodowości niemieckiej pomogły wtedy guziki resztek munduru, w który ubrany był ten człowiek.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter