Dzisiaj większość maturzystów odetchnęła z ulgą. Około południa w szkołach średnich wywieszono wyniki pisemnych matur. Michał, maturzysta z IV Liceum Ogólnokształcącego, na egzaminy pisemne wybrał język polski i matematykę. Wyniki - dwie oceny dostateczne trochę go rozczarowały.
- Liczyłem na 3 i 5, ale, niestety, na matematyce siedziałem w pierwszej ławce i nie mogłem ściągnąć ostatniego zadania. Sam zrobiłem dwa pozostałe i tylko trzecie mi zostało. Z polskiego nie ściągałem wcale, nawet nie miałem ani jednej ściągi przy sobie. Zawsze lepiej wychodzi mi pisanie "z głowy", a jak mam ściągi, to wtedy myślę tylko o tym, jak ściągnąć i kiedy.
Szkolne koleżanki Michała uważają, że właśnie dzięki ściągom zdały egzamin z polskiego. I niemal cała ich matura była ściągnięta.
- Z polskiego miałam mnóstwo ściąg i to różnych. W kieszeniach marynarki miałam tradycyjne, małe ruloniki, gdzie miałam dwa wypracowania i ogólne pojęcia. - mówiła Ania. - W wewnętrznej doszytej kieszeni także w marynarce miałam pokserowane i zmniejszone bryki ze streszczeniami lektur. Moja koleżanka trzymała ściągi pod rajstopami i w maskotce.
Wszyscy jednak najbardziej wspominają losowanie ławek. Niektórzy na wieść, że wylosowali pierwszą ławkę przed komisją wybuchali płaczem.
Nie wszyscy jednak mogli się cieszyć ze zdanego egzaminu. Ci, którzy otrzymali ocenę niedostateczną, twierdzili, że to wina nauczycieli.
- Od początku wiedziałem, że może być coś nie tak - mówił Jacek maturzysta z jednego z elbląskich techników. - Moja nauczycielka od początku roku mówiła mi, żebym lepiej nie podchodził do egzaminu, bo i tak go nie zdam. No, i udowodniła, że może mnie usadzić.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter