Kanał - mityczne miejsce

3
07.05.2002
Rozmowa z prof. Stanisławem Januszewskim, historykiem  techniki, współautorem i redaktorem książki "Kanał Ostródzko-Elbląski".
Kanał Elbląski, a może jak chcą inni: Ostródzko-Elbląski, w potocznej świadomości funkcjonuje chyba głównie jako nazwa. Ktoś, kto go widział w czasie wielogodzinnej podróży, zapamiętał obrazy wielkich uroków przyrody i to wszystko. Ale to wystarczy! We Wrocławiu spotykam ludzi, którzy mówią, że 20 lat temu płynęli Kanałem. I to jest ważne: żeby nam wszystkim w Polsce ten kanał kojarzył się z wielkim przeżyciem. Ile razy była pani w Zamku Królewskim w Warszawie? Ile razy w Tatrach? Wielu z nas bywało tam raz, jeden, i jeśli takie mityczne miejsca Polski przypominają nam się po 30, 20 latach - o to chodzi! I Kanał Elbl±ski taki właśnie jest. To jednak, co mnie zawsze bulwersowało to to, że kiedy jestem przy zabytku, chciałbym mieć w ręku coś na jego temat; coś trwałego, co mi o nim opowie, co będę mógł zabrać ze sobą. Zawsze, kiedy brałem do ręki coś na temat Kanału, to były rzeczy, które mnie nie satysfakcjonowały, a odpowiedzi, na pytania, jakie miałem, nie potrafiła mi również udzielić załoga statku. Jak pan i współautorzy książki patrzycie na Kanał? Przede wszystkim piszemy o historii Kanału, jednak nie tylko w sensie aktu dokonanego, czegoś zamkniętego. Szukamy odpowiedzi na pytanie jak w ciągu 140 lat Kanał zmieniał się. Był przecież wielokrotnie odbudowywany, przebudowywany. Dla mnie jako historyka  techniki, ważne są przemiany, które są czytelne w zabytku; pokazują one, w jakich kierunkach i jakimi środkami go tworzono, modernizowano, zmieniano napęd... To żywa historia. W zabytku widać ten dynamizm, przemiany. To jest chyba najważniejsze, że on mówi, jakimi drogami i środkami człowiek dochodził do pewnych rozwiązań, jak rozwiązywał powstające problemy. Np. pierwsze śluzy były drewniane, potem ceglane, a w latach 20- i 30-tych zyskały otuliny betonowe i do dziś jedynie nieliczne fragmenty śluz utrzymały kształt, materiał i dawną technologię z roku 1859 czy z lat 70-tych XIX wieku. W magazynach w Buczyńcu do dziś zachowały się natomiast formy odlewnicze różnych kół, osi i łożysk, które do dziś są wykorzystywane. Fantastyczne jest, że gdy budowniczowie w 1861 budowali mechanizmy, zostawili komplet odlewów, dzięki którym, gdy coś się popsuje wyciąga się potrzebny odlew i robi nowy. Dużo dokumentów pozostało po budowniczych Kanału? W czasie prac inwentaryzacyjnych odnaleźliśmy np. dokumenty z lat 1899-1901, na których są drewniane mosty - przesuwne i obrotowe oraz rysunki i zdjęcia z okresu międzywojennego, na których już ich nie ma. Do dziś pozostało 35-40 mostów, wówczas było ich więcej - nie tylko w osi Kanału, ale i w jego dopływach. Na podstawie XIX-wiecznej inwentaryzacji można śledzić przemiany technologii mostów, śluz... To były materiały dotąd nieznane. Najwięcej oryginalnych dokumentów ma dziś Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku - w sumie 300 rysunków budowli hydrotechnicznych, budynków i maszyn, trochę jest w Muzeum Wisły w Tczewie. W Buczyńcu powstaje izba muzealna, to jest jakiś pomysł na ten Kanał, bo jest znakomita okazja, by wyjaśnić to, co po drodze widział turysta. Większość obrazów, które zostają w pamięci po wyprawie Kanałem, to obrazy przyrody... Tymczasem płynąc Kanałem bez przerwy można mówić o zabytkach techniki! Na statkach przydałyby się video-projekcje, które pokazałyby go na tle historii Europy, wyjaśniłyby jak działają poszczególne urządzenia oraz jak wyglądają inne zabytki techniki w Polsce i na świecie, tak, żeby turysta przez kilka godzin rejsu był atakowany tymi informacjami. Wtedy każdy miałby świadomość, wiedział dlaczego ten kanał jest taki ważny. Dlaczego jest ważny? Jest to jedyny - obok XVIII-wiecznych w Anglii - kanał z suchymi pochylniami, który do dziś jest czynny. Ale Kanał to nie tylko pochylnie i dzieło hydrotechniki. Spójrzmy na śluzy, przepusty, mosty, maszyny wysięgowe, system transportu. To też dzieło mechaniki, budownictwa wodnego, lądowego, zapis historii mostów. Co np. ciekawe, w tym regionie nie ma kamienia, mamy mosty drewniane i oto nagle skok na mosty żelbetowe. Pierwsze takie mosty w Polsce powstały we Lwowie, Krakowie i Warszawie w końcu XIX wieku. Dziś jedynym z istniejących wczesnych mostów żelbetowych jest most na drodze do Drulit z 1894. Niemcy właśnie tu wdrażali najnowocześniejsze technologie więc - uwaga pod adresem opiekunów Kanału - przy modernizacjach nie ma potrzeby archaizowania, trzeba stawiać nowoczesne konstrukcje. Co z przyszłością Kanału? Cieszy mnie, że powstał Związek Gmin Nadkanałowch, może trzeba pomyśleć o nadaniu okolicom  zabytku statusu specjalnej strefy ekonomicznej, może pomyśleć o eko-muzeum. Ważne, by ten kanał stał się osią szukania nowych dróg rozwoju. Czy barierą nie będą pieniądze? Zawsze mówię, że każdy ma tyle, na ile zasługuje. Tu jest potencjał, ten region jest skazany na turystykę. Zobacz także: "Klejnot bez szlifu"
rozmawiała Joanna Torsh

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem...

jak to sie w koncu nazywa kanal elblaski ? elblasko ostrodzki? ostrodzko elblaski? ostrodzki???
kajakarz (2002.05.07)

info

0  
  0
im bliżej Elbląga tym bardziej Elbląski.Im bliżej Ostródy tym bardziej Ostródzki
Bystrzacha (2002.05.09)

info

0  
  0
Książka o Kanale Elbląskim ( jak sięgnę pamięcią i okiem w publikacje i manuskrypty - innej nazwy nie było) jest taką samą perełką jak obiekt, który opisuje i opiewa - bo czyni to bardzo szlachetnie. Jak zwykle dyskusja dotycząca wywiadu jest bardzo merytoryczna. Autorów tej książki powinno sie zatrudnić do tworzenia wizji marketingowej tej krainy. Gdzie są ci specjaliści od bzdurnych folderków i akcji niedokończonych - tak znamiennych dla pożal się boże krainy Trzcińsko-Bagiennej? Ech na pohybel bylejakości i komercji w wydaniu tumańskiego zachodu. Na pohybel.
AborygenMiejscowy (2002.05.09)

info

0  
  0