Historia w monetach

3
02.12.2002
Historia w monetach
Jaroslaw Dutkowski, Edward Parzych i Adam Suchanek podczas promocji książki
Ukazała się książka o ponad 1000 monetach, medalach i banknotach, które od średniowiecza do II wojny światowej były bite Elblągu.
Jej autorami są dwaj trójmiejscy numizmatycy - Jarosław Dutkowski i Adam Suchanek, którzy materiałów szukali w kilkuset muzeach i prywatnych kolekcjach na całym świecie. Książka - katalog nosi tytuł "Corpus Nummorum Civitatis Elbingensis" – co oznacza: "całość mennictwa w danym mieście". To pierwsza od 150 lat – i jedyna pełna - próba opisania tego, co w elbląskich mennicach bito od średniowiecza. Obok opisów są także zdjęcia. Wiele monet zostało po raz pierwszy uwiecznionych na fotografiach. Elbląg jako jedyne - obok Gdańska i Torunia - miasto dawnej Polski mogło bić własne monety, pod własnym herbem, od czasów Kazimierza Jagiellończyka. - Elbląg bił monety prestiżowo, raczej po to, żeby zamanifestować swoje prawa w tej dziedzinie - mówią autorzy "Corpus...". - Stąd rzadkość elbląskich monet i ich wysokie ceny na aukcjach. W czasach Augusta III Sasa, kiedy na dobre rozpoczął się ruch kolekcjonerski, bito monety specjalne - ze złota, o wymyślnych kształtach i w niewielkiej ilości. - Duże kolekcje monet były w posiadaniu elblążan, a i sami władcy wymieniali monety między sobą - mówi Adam Suchanek. - Dziś elbląskie monety można znaleźć m.in. w rosyjskim Ermitażu, w Wiedniu, w muzeach angielskich. Najwięcej wybitych w Elblągu monet - lichych i o małych nominałach – jak mówią gdańscy numizmatycy - pozostało z okresu dwukrotnego panowania Szwedów. Specjalnych cen nie osiągają także bite w sporych nakładach monety krzyżackie. Jarosław Dutkowski i Adam Suchanek opowiadają, że w czasie pracy nad książką było sporo zaskoczeń, odkryć, które zadziwiły nawet ich - numizmatyków, od lat zajmujących się kolekcjonerstwem. Okazało się np., że największa kolekcja monet szwedzkich znajduje się... w Finlandii; trafiła tam jako dar ich właściciela – Szweda. Odnaleźli także nieznany elbląski banknot z 1923 roku, o wartości 5 milionów marek. - Wykryliśmy też fałszerstwo monety Augusta II, która była w katalogach numizmatycznych, a - jak się okazało - w rzeczywistości nigdy nie istniała - mówi Adam Suchanek. - Podobnie zresztą jak moneta Zygmunta I. To powodowało spore zamieszanie w gronie historyków, nam udało się wyjaśnić, jak naprawdę było. - Była także sprawa talara z czasów Michała Korybuta Wiśniowieckiego - wybitego, jako prywatne przedsięwzięcie pewnego mincerza. Talar ten był potem wielokrotnie fałszowany, znamy jego wiele odmian. Oddzielanie sfałszowanych monet od oryginałów dało całą, wręcz sensacyjną historię, o której było głośno nie tylko w Polsce - dodaje Jarosław Dutkowski. Do dziś elbląskich monet zachowało się jednak niewiele i są one – jak przekonują autorzy książki - najciekawsze m.in. z powodu tego, że bili je przedstawiciele różnych narodów - Polacy, Niemcy czy Szwedzi. Na aukcjach osiągają zawrotne ceny - nawet kilkuset tysięcy złotych. Najdroższe to talary i dukaty o wysokich nominałach. "Corpus Nummorum Civitatis Elbingensis" to drugi katalog prezentujący dzieje mennictwa danego miasta. Dwa lata temu gdańszczanie wydali książkę o monetach gdańskich, teraz zamierzają opisać toruńskie.
AJ

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem...

Proszę jakich ciekawych rzeczy na temat historii naszego pięknego miasta można się jeszcze dowiedzieć na przykładzie monet. Nie mamy się czego wstydzić. Trzeba tylko zrobić wszystko aby i w obecnych czasach dorównać innym - Gdańskowi czy Toruniowi. Na pewno szuwarowo-bagienna metropolia - Olsztyn, nam w tym nie pomoże. A mogło być tak pięknie.......
(2002.12.02)

info

1  
  0
Mam nadzieję że przedmówca mówił w sensie że Olsztyn nam w niczym nie pomoże, a taka jest prawda i jeszcze nas oskubie:-(
Yako (2002.12.02)

info

1  
  0
Jestem szczęśliwym posiadaczem tego wydawnictwa już od miesiąca i muszę niestety wrzucić kilka kamyczków do ogródka szanownych autorów. Po pierwsze: taka sobie ikonografia; wiele monet nie jest wystarczająco dobrze opisanych co przy braku zdjęć niektórych monet utrudnia ich identyfikację. Po drugie; skąd panowie czerpali informację odnośnie cen? Cennik zawarty w katalogu jest z księżyca i w przytłaczającej większości przypadków - jest przeszacowany od 30% do 100%. Po trzecie; czy naprawdę jest wielkim problemem umieszczenie przy KAŻDEJ monecie daty emisji i określenie mincerza? Dane (przynajmniej znaki mincerskie) te znajdują się na każdej monecie. Jeżeli dysponuje się jej dobrym egzemplarzem (lub choćby fotką) to chyba żaden problem, a są to informacje b. cenne dla osób posiadających np. egzemplarze z zatartą częścią monety. Po czwarte trochę mało jest w niej informacji nt. mennic elbląskich i mincerzy. Wiem, że jest to przede wszystkim katalog numizmatyczny (dla kolekcjonerów), ale trochę informacji historycznej (którą ci Panowie mają na bank!) znakomicie wzbogaciłoby książkę. Co do artykułu to dodam, że żadna z monet krzyżackich nie jest w książce na 100% zidentyfikowana jako elbląska, bo krzyżacy bili tylko monety "ogólnospożywcze" bez określenia miejsca ich powstania. A na koniec dodam, że wydawnictwo to mimo swych braków (mam nadzieję, że autorzy w następnych wydaniach je usuną) jest cholernie ważnym wydarzeniem w upowszechnianiu wiedzy o kulturze materialnej polskiego elbląga (krzyżacy i niemcy nie pozwalali na bicie "separatystycznych" monet miejskich), korzystającego ze znacznych swobód pod władaniem królów polskich. Ze względu na swą trwałość monety są chyba jedynym "medium" ilustrującym wzloty i upadki historii naszego marginalizowanego dziś miasta.
oko (2002.12.04)

info

1  
  0