Waryński Pasłęk kłopoty finansowe ma już od trzech lat. Wtedy zaczął przynosić straty. Pół roku temu próbowano wprowadzić w życie plan ratunkowy. Zakładał on m.in. rozpoczęcie postępowania układowego z wierzycielami. Na spłatę długów zabrakło jednak pieniędzy. W tej sytuacji zarząd nad firmą objął syndyk.
- Nie jestem dziś w stanie podać ani wysokości zadłużenia spółki, ani liczby wierzycieli - mówi syndyk upadłościowy, Jadwiga Magdziak. - Lista wierzycieli trafiła do zatwierdzenia przez sędziego komisarza. Do niego także będą oni zgłaszać swoje roszczenia. Wiadomo, że firma nie jest zadłużona w stosunku do pracowników. Zalega im jedynie z częścią pensji za grudzień. Rzadko spotyka się taką sytuację.
Syndyk zamierza kontynuować produkcję do końca lutego. Zależy to jednak od ilości zamówień. Jeżeli takich nie będzie, działalność zostanie zawieszona wraz z końcem stycznia.
Zwolnieni pracownicy otrzymają odprawy, które należą im się według przepisów. Na ten cel syndyk zamierza zaciągnąć pożyczkę z Funduszu Świadczeń Gwarantowanych.
W tej chwili trwa inwentaryzacja majątku firmy. Właścicielem nieruchomości jest jednak nie spółka z Pasłęka, lecz Bumar Holding Warszawa, do którego należał Waryński. Syndyk zaś ma w swoim władaniu m.in. ruchomości, czyli meble itp. oraz mieszkania zakładowe.
- Zamierzam zaproponować lokatorom wykup mieszkań - dodaje Jadwiga Magdziak. - Nie potrafię powiedzieć, czy zajmują je pracownicy firmy i czy są to pracownicy obecni czy też byli. Jeżeli jednak będzie ich stać na wykup, to mieszkania zostaną sprzedane.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter