Dzisiaj 17 pracowników firmy EOL nie podjęło pracy i opuściło zakład około południa. Jutro za namową inspektorów pracy chcą stawić się rano przed bramą zakładu, ale nie jest pewne, czy wejdą do środka, ponieważ musieli oddać przepustki, uprawniające ich do wejścia na teren zakładu.
Firma EOL zarejestrowana jest w Warszawie. Produkuje na eksport obudowy z laminatu do elektrowni wiatrowych. Zatrudnia w Elblągu 30 osób. W sierpniu br. Państwowa Inspekcja Pracy skontrolowała zakład.
- Dowiedzieliśmy się o tym zakładzie przypadkiem. Po kontroli okazało się, że wszyscy tam zatrudnieni pracują na czarno. Były wysokie mandaty i spodziewaliśmy się, że wszystko to zarząd naprawi - mówi Eugeniusz Dąbrowski, szef elbląskiej inspekcji pracy. - A tu nie dość, że nie mają zatrudnienia, to jeszcze nie dostali pensji za sierpień.
Z wypowiedzi jednego z pracowników wynika, że rzekomo umowy o pracę od września są, ale nikt ich, jak dotąd, nie widział.
- Zrobiliśmy ten przestój, bo chcieliśmy się dowiedzieć, kiedy możemy spodziewać się pieniędzy. Mówią, nam: „a to w piątek”, „to we wtorek”, „to znów w poniedziałek” i to już trwa trzy tygodnie. Oni traktują nas jak piąte koło u wozu, tylko rozkazują, nie dostajemy odzieży ochronnej, musimy pracować w strasznym pyle i chemikaliach.
Mężczyzna, który w rozmowie z nami chciał pozostać anonimowy, wątpi jednak, czy nagłośnienie sprawy coś da:
- Ja sądzę, że tu już nie ma dla nas pracy. Tylko jak sprawa trochę ucichnie, to tych, najodważniejszych zwolnią...
Z przedstawicielami firmy w Elblągu nie udało nam się skontaktować. Nie otrzymaliśmy też zgody na wejście na teren zakładu.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter