Obaj panowie znają się jak łyse konie, ale ostatnio nie pałają do siebie sympatią. Powody nie są tylko natury politycznej (w końcu obaj reprezentują partie, które kiedyś ze sobą współpracowały, a teraz są po dwóch stronach barykady), ale także - jak się okazuje - natury gospodarczej. Jerzego Wilka i Jerzego Wcisłę poróżnił punkt widzenia na sprawę planowanej budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną. Od dłuższego czasu między oboma panami za pośrednictwem mediów trwa wymiana poglądów na temat rzekomych zaniechań, opóźnień czy nieprawidłowości dotyczących tej inwestycji. Oliwy do ognia w tym sporze dolał w ostatnich tygodniach Jerzy Wilk, który złożył wniosek do prokuratury, by zbadała, czy w latach 2007-2015 doszło do nieprawidłowości podczas przygotowania dokumentów związanych z przekopem. I się zaczęło.
- Od 2007 roku trwały prace nad koncepcją całej inwestycji, szczegółowe badania, konsultacje. To wszystko działo się przy otwartej kurtynie. Jerzy Wilk nie uczestniczył w żadnym z tych procesów, złożył natomiast wniosek do prokuratury, który może stanowić poważne zagrożenie wstrzymania całej inwestycji. Albo jego działania są motywowane politycznie, albo wynikają z niewiedzy. Może PiS chce opóźnić tę inwestycję, bo w przyszłym roku nie trzeba było wydawać na ten cel pieniędzy – mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej senator PO Jerzy Wcisła.
Na odpowiedź posła Jerzego Wilka, który w poniedziałek składał wyjaśnienia w prokuraturze w Gdańsku w tej sprawie, nie trzeba było długo czekać. - Nie zwołałbym tej konferencji, gdybym nie został do tego sprowokowany – mówił dzisiaj dziennikarzom w swoim biurze poselskim Jerzy Wilk. - Pan senator zachowuje się nieelegancko, mówiąc, że jest jedyną osobą, która zabiega o budowę kanału, a ja jestem niekompetentny i w ogóle się na tym nie znam. Przypomnę, że to rząd PiS w 2006 roku podjął decyzję o budowie kanału, w 2007 roku były zabezpieczone na ten cel pieniądze w budżecie państwa, ale zmienił się rząd. Przez kolejne osiem lat za czasów PO inwestycja była przeciągana. Gdy apelowaliśmy jako samorządowcy o przyspieszenie budowy w 2013 roku, to na komisji sejmowej ustawa w tej sprawie została odrzucona w pierwszym czytaniu przez posłów PO i PSL. A Donald Tusk i Radosław Sikorski mówili, że szkoda pieniędzy na tę inwestycję. A na koniec okazało się, że inwestycja ma kosztować 200 milionów więcej i być wykonana w innej lokalizacji, na dodatek jedna z kancelarii prawnych dokonała aktualizacji studium, co kosztowało 5 milionów złotych. Wokół tej sprawy jest wiele wątpliwości, które zgłaszają mi naukowcy pracujący nad studium wykonalności kanału z 2007 roku, dlatego zgłosiłem sprawę do prokuratury.
Jerzy Wcisła twierdził na swojej konferencji, że 5 milionów złotych kosztowały wszystkie opracowania i dokumenty, które zostały przygotowane od 2007 roku, a nie aktualizacja studium i dodaje:
- Wzrost kosztów budowy kanału wynika z tego, że tor wodny na Zalewie i w rzece Elbląg ma być pogłębiony ostatecznie do głębokości 5 metrów, a nie czterech, a to nawet 180 milionów więcej, niż wcześniej szacowano – tłumaczy Jerzy Wcisła. - Zmiana lokalizacji przekopu na Nowy Świat jest spowodowana wykryciem w Skowronkach chronionych glonów, poza tym kompensata przyrodnicza w przypadku Skowronek nie byłaby możliwa, tak twierdzą autorzy prognozy oddziaływania na środowisko – dodaje senator.
- Specjaliści od studium wykonalności często powtarzali, że marynarze lubią płynąć na wprost. A to właśnie Skowronki są najbliżej Elbląga, Mierzeja w tym miejscu jest najwęższa, więc i z urobkiem z przekopu byłoby mniej problemów. Praca prokuratury nie będzie miała żadnego wpływu na realizację inwestycji, bo będzie ona dotyczyć historii, tego co działo się wokół inwestycji przez ostatnie osiem lat. Moim zdaniem krytyka mojego wniosku to burza w szklance wody – twierdzi Jerzy Wilk.
Prokuratura przesłuchała posła PiS w poniedziałek. Od złożonych przez niego wyjaśnień zależeć będą dalsze decyzje prokuratury w sprawie tego postępowania.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter