Spółka ma plan elektrowni, mieszkańcy mają obawy

21
Wczoraj
15:27
Spółka ma plan elektrowni, mieszkańcy mają obawy
Spotkanie z mieszkańcami odbyło się w świetlicy w Chojnowie, fot. Anna Dembińska
Mało konkretów i wiele emocji - tak można podsumować spotkanie przedstawicieli spółki Neo Energy Group z mieszkańcami Chojnowa w sprawie projektu budowy elektrowni szczytowo - pompowej w gminie Tolkmicko. Zdominowały je dwie kwestie: ewentualnych wysiedleń i potencjalnego wpływu tej inwestycji na środowisko. – Na żadną z nich nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Spotkanie było chaotyczne i nie tego się spodziewaliśmy – mówili mieszkańcy.

Projekt budowy elektrowni szczytowo-pompowej w gminie Tolkmicko został opracowany pod koniec 2021 roku przez ówczesny rządowy zespół ekspercki, czyli organ pomocniczy prezesa Rady Ministrów. Zgodnie z nim miałaby mieć ona moc 1040 MW i pojemność energetyczną 12 000 MWh. Zbiornikiem dolnym byłby Zalew Wiślany, zbiornik górny miałby być sztuczny. W dokumencie założono, że realizacja inwestycji zakończy się w 2029 roku. Z odpowiedzi Miłosza Motyki, podsekretarza stanu Ministerstwa Klimatu i Środowiska udzielonej w kwietniu br. na interpelację posłów: Jarosławowi Sachajko, Pawłowi Sałko, Markowi Jakubiakowi oraz posłance Annie Gembickiej wynika, że „inwestorem jest spółka z grupy PKN Orlen S.A.”

 

„Możemy jedynie zyskać”

16 grudnia w świetlicy w Chojnowie odbyło się spotkanie przedstawicieli warszawskiej spółki Neo Energy Group, która, jak określił jeden z nich, „rozwija projekt budowy elektrowni szczytowo-pompowej w gminie Tolkmicko”. Wiele emocji i mało konkretów, tak podsumowywali je mieszkańcy w rozmowie z nami. Najbardziej interesującą ich kwestią były ewentualne wysiedlenia oraz wpływ inwestycji na środowisko naturalne.

Burmistrz Tolkmicka Józef Zamojcin zapewniał, że gmina, a tym samym jej mieszkańcy, mogą jedynie zyskać na budowie elektrowni.

- Przyczyni się to do rozwoju całej gminy, a Chojnowa w największym stopniu. Elektrownia szczytowo-pompowa to bank energii we współczesnym wydaniu. Generalnie, oczywiście wywłaszczenia będą, ale one będą sprawiedliwe i zaspokajające potrzeby wszystkich, którzy zdecydują się na oddanie swoich gruntów – mówi Józef Zamojcin.

Podkreślił, że jeśli wywłaszczenia w ogóle będą, to „ewentualnie kubaturowych nieruchomości może zostać wywłaszczonych trzy”. - Dzisiaj wszystko jest w fazie planowania. Ja chciałbym, żeby to planowanie było z mieszkańcami, i żeby mieszkańcy byli podmiotem, a nie przedmiotem działań i to cały czas mówię potencjalnym firmom, które w imieniu inwestora działają. Po to były wizyty studyjne w Żarnowcu i w samorządzie związanym z tą elektrownią, żeby wyjaśnili praktycy to, co funkcjonuje tam od lat 80. dwudziestego wieku – mówi Józef Zamojcin.

Burmistrz zaznaczył, że jego zdaniem inwestycja nie wpłynie negatywnie na środowisko i przyrodę i zapowiedział, że zostaną spełnione wszelkie obostrzenia administracyjne i proceduralne w tym zakresie. – Jaka jest perspektywa czasowa tego przedsięwzięcia? Dwa lata to planowanie środowiskowe i pozwolenia na budowę oraz pięć lat na realizację zadania. Czyli to perspektywa 7-8 lat. Inwestorem ma być grupa Orlen, a w jego imieniu działa Neo Energy Group – twierdził Józef Zamojcin.

Spółka ma plan elektrowni, mieszkańcy mają obawy
Przedstawiciele Neo Energy Group na spotkaniu z mieszkańcami, fot. Anna Dembińak

 

„Za wcześnie na szczegóły”

Łukasz Podlewski, doradca zarządu Neo Energy Group, przekonuje, że rozpatrywany jest taki wariant budowy elektrowni, który najmniej zaszkodzi środowisku i lokalnej społeczności.

- Ewentualne wysiedlenia to jest ostania rzecz jaką w ogóle bierzemy pod uwagę. Na ten moment, analizując wszystkie warianty projektu, o wysiedleniach praktycznie nie ma mowy. Ten wariant będzie najbardziej optymalny pod kątem środowiskowym i społecznym. Korzyści z tej inwestycji to wpływy do budżetu (gminy-red.) z podatków i można tutaj porównać podobną zakresem inwestycję, czyli elektrownię szczytowo pompową w Żarnowcu i zobaczyć, jakie są przychody gminy z podatku. Druga kwestia to niewątpliwie rozwój turystyki. Tam gdzie są tego typu obiekty, ruch turystyczny rozwija się. Rozwija się również i zaplecze turystyczne, czyli gastronomia, czy różnego rodzaju usługi towarzyszące – mówi Łukasz Podlewski.

Przedstawiciel spółki dodaje, że za wcześnie, aby rozmawiać o szczegółach inwestycji.

- Natomiast przewidujemy wariant najbardziej optymalny środowiskowo i społecznie: to jest około 140 ha do 150 ha powierzchni zbiornika górnego. Z racji tego, że chcemy ograniczyć do minimum wpływ tej inwestycji – mówi Łukasz Podlewski.

Poproszony o odniesienie się do ewentualnych wysiedleń odpowiedział tak: „W naszej ocenie podstawą realizacji tak dużej inwestycji jest dobro lokalnej społeczności regionu i współpraca ze społecznością. Nie wchodzi w grę kwestia ewentualnych konfliktów z lokalną społecznością, chcemy projekt zrealizować tak, aby państwo opowiedzieli nam o obawach i jakie ryzyka widzą i dopiero rozpocząć prace. Jesteśmy na bardzo wczesnym etapie przygotowywania dokumentów”.

Przedstawiciel Neo Energy Group dodał, że nie reprezentuje ona Grupy Orlen. – Nie reprezentujemy Grupy Orlen. Faktycznie, gdzieś w mediach pojawiały się informacje o tym, że inwestorem jest grupa Orlen. Ciężko mi powiedzieć, dlaczego akurat tak ktoś się wypowiedział. Na tym etapie nie chciałbym się wypowiadać. Rozwijamy ten projekt na zasadzie własnej inicjatywy – dodał Łukasz Podlewski.

 

„18 zespołów od ptaszków i fistaszków”

Na pytania mieszkańców odpowiadał Leszek Gaj, pracownik Neo Energy Group.

- Grupa jest właścicielem projektu pod nazwą „ESP Tolkmicko”. Po pierwsze musieliśmy to (projekt-red.) skonsultować z władzami gminnymi, powiatowymi, jak i wojewódzkimi. Zorganizowaliśmy spotkania, żeby poinformować władze o wstępnie sygnalizowanym naszym projekcie – wyjaśniał Leszek Gaj.

Jak dodał, czynności, które musi przeprowadzić spółka to: badanie geologiczne, potem decyzje środowiskowe, administracyjne i uzyskanie pozwolenia na budowę. – Musimy wytypować jednostkę, która powoła około 18 zespołów od ptaszków, fistaszków, traw, żuczków, sinic, rybek, ślimaków, czegokolwiek innego jeszcze, które będą badały w sposób naturalny, czy nasza koncepcja będzie bardzo negatywnie wpływała na te organizmy, i dopiero na tej podstawie liczymy, że po roku, góra półtora uda się zakończyć "środowisko". Ścieżka administracyjna to też wyboista droga i w końcu pozwolenie na budowę. Liczymy, że do tego dojdziemy, i że z tym nie będzie kłopotu. Powierzchnia pod zbiorniki to 144 ha. Koncepcje były trzy: 144 ha, 417 ha i 670 ha. Dwie ostatnie odrzuciliśmy jako że wchodzą za bardzo w środowisko i musiałyby spowodować niestety ingerencję w przesiedlenia. Nie chcemy w to wchodzić – wyjaśniał Leszek Gaj.

Dodał, że inwestycja może kosztować w granicach od 6,5 mld do 7 mld zł.

– Nasza grupa tego (takich pieniędzy - red.) nie ma. Poza tym ustawa stanowi, że tego typu inwestycje musi robić podmiot państwowy. Więc nawet jeśli my jako grupa uzyskalibyśmy dofinansowanie bankowe, zagraniczne czy jakiekolwiek inne, to nic z tego. Musi wejść tu podmiot państwowy. Oczywiście my możemy w tym uczestniczyć, możemy być przez ten podmiot państwowy wynajęci. Możemy być wspólnikiem – tłumaczył pracownik spółki.

W zbiorniku górnym elektrowni ma być około 16 do 18 milionów ton wody. - Musimy wykopać 25 mln m sześc. ziemi. Z części zrobimy obwałowanie, ale część będzie trzeba wywieźć. Stąd miedzy innymi omawialiśmy z panem burmistrzem projekt uruchomienia nieistniejącej kolejki albo transport urobku na barki i wywożenie jego na Zalew Wiślany. Być może będziemy dobudowywali tę wyspę, która jest tworzona z piasku wziętego z przekopu (sztuczna Wyspa Estyjska na Zalewie Wiślanym-red.) – mówił Leszek Gaj.

 

„Planowe wyłączenia prądu”

Podkreślił, że inwestycja będzie miała strategiczne znaczenie dla kraju. - W Polsce, w ocenie ministerstwa, jeśli nie ruszy atomówka i jeśli nie weźmiemy się za ten prąd, to od 2030 roku będą planowe wyłączenia. Starsi pewnie pamiętają, co to było. Od godz. 8 do godz. 15 pół miasta nie miało prądu, od godz.15 do godz. 17, kiedy przychodziła druga zmiana, jedna trzecia miasta nie miała prądu i tak dalej, i tak dalej. Nie wiem czy nas, jako dorosłe, świadome, mądre społeczeństwo stać na to, że będziemy przy świeczce siedzieli i oglądali pajączki i mrówki. Czy dobrze sobie chodzą czy nie? To nie jest przeciwko komukolwiek. Ci którzy mają na sztandarach logo ochrony środowiska, to my będziemy z nimi pracować. Ale nie możemy się dać zapędzić w kozi róg. Bo to ze szkodą dla nas – wyjaśniał pracownik Neo Energy Group.

Wizualizacja jednego z wariantów projektu, fot. arch. Neo Energy Group

 

„Ziemię kupię”

Z sali padły też pytania od mieszkańców o „skupowanie ziemi w okolicach Chojnowa przez różne osoby”.

- Tutaj, gdzieś w korytarzyku jest pani, nie wiem dlaczego wyszła? Boi się trudnych pytań? Jest to osoba, która parę lat temu przyjechała do Chojnowa z propozycją wykupienia ziemi od rolników pod hodowlę kóz. Zapewniając jednocześnie ludzi, że będą mieli pracę przy przetwórstwie mleka koziego i później nagle się okazuje, że ta pani twierdzi, iż nie mogła przyjechać i przedstawić tego, że chciała wykupić ziemię od rolników pod budowę elektrowni szczytowo-pompowej, bo chcieliby wysokiej ceny za nią. A ona chciała kupić jak najtaniej... Ja się pytam, jaka jest więc wiarygodność państwa firmy? - mówiła jedna z mieszkanek gminy.

Leszek Gaj podkreślił, że nie ma żadnego przymusu sprzedaży ziemi.- Obecnie nie ma żadnego przymusu w wykupie ziemi. Nie ma. Natomiast są takie sytuacje i ja osobiście miałem takie dwie, że zgłosili się do mnie ludzie spoza Tolkmicka i spoza Chojnowa, że mają tam ziemię, ale nie jest im ona potrzebna, natomiast potrzebują w tej chwili trochę grosza i chcą to sprzedać i ja to kupiłem. I ja dzisiaj oferuję tak: jeśli ktokolwiek z tutaj obecnych lub nieobecnych ma jakąś ziemię, ale czy z powodów rodzinnych, przymusowej choroby, czy czegoś innego potrzebuje gotówki ja tą ziemię odkupię. Ryzykuję cholernie dużo – mówił Leszek Gaj.

 

"Co stanie się z Parkiem?"

Mieszkańcy pytali też o zagrożenia dla Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej, bo to na jego terenie miałaby powstać inwestycja.

- Park Krajobrazowy Wysoczyzny Elbląskiej to są same, moim zdaniem, klęski. Każdy przemysł, który był na południowym brzegu Zalewu Wiślanego padł. Dzisiaj nie mamy żadnej alternatywy, chociaż z tradycji, patrząc na historię Zalewu Wiślanego i Wysoczyzny Elbląskiej przez wieleset lat funkcjonowały cegielnie, funkcjonował przemysł, przetwórstwo owoców i warzyw, funkcjonowało bardzo dużo kooperantów związanych z produkcją owoców i warzyw. Dzisiaj nie mamy gdzie pracować – odpowiedział burmistrz Tolkmicka.

- Ale to nie jest związane z Parkiem, cegielnie już za komuny upadły. To nie ma nic wspólnego z ekologią - odpowiedzieli mu mieszkańcy.

- Ma, wszystko ma wspólne. Bo jak pan popatrzy na to: cały przemysł padł. Gdzie mają młodzi ludzie tu, na miejscu znaleźć pracę. W turystyce? Winszuję sukcesu – wyjaśniał burmistrz.

- W zbiorniku tę pracę znajdziemy? – pytali z sarkazmem mieszkańcy.

- 77 osób będzie miało zatrudnienie, ale zawsze to jest dużo więcej niż nic. Kluczową rzeczą jest właściwe i bezstronne wykonanie decyzji środowiskowych uwarunkowania do realizacji zadania. Takie instytucje jak: regionalny dyrektor ochrony środowiska, Urząd Morski w Gdyni, wojewoda będą oceniali i wydawali pozwolenia odnośnie budowy tych obiektów i nic nie będzie przeskoczone – zapewniał ich Józef Zamojcin.

Niekiedy emocje brały górę u każdej ze stron i spotkanie przeradzało się w kłótnię i pokrzykiwania.

- Spotkanie było chaotyczne, pan, który je prowadził, mówił, jakby rozmawiał z dziećmi. Używał dziwnych sformułowań: robaczki, żuczki, ślimaczki. Nie wiedział nawet, ile głębokości ma Zalew Wiślany, pomylił się o 5 metrów. W sumie jesteśmy rozczarowani tym spotkaniem, ale może następne będą bardziej rzeczowe - komentowali mieszkańcy opuszczając świetlicę wiejską w Chojnowie.

 

Według szacunków spółki inwestycja mogłaby dać gminie 10 mln zł rocznie dochodu z podatków, przy budowie inwestycji pracę znalazłoby 1500 osób. Przedstawiciele spółki zadeklarowali, że mogą spotykać się z mieszkańcami regularnie, aby informować ich o stanie projektu.

Do sprawy wrócimy: nasze pytania w sprawie inwestycji wysyłamy do Grupy Orlen oraz do Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

Anna Dawid

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem... (od najstarszych)

Pokazuj od
najnowszych
Największe
emocje
Zabrzmi to okropnie... ale jak skończy się budowa elektrowni, to większość tych mieszkańców, którzy mają obawy to już dawno po tamtej stronie będą...
(2024.12.17)
Geriatryk decyduje o losach miast... jak Ci ludzie pokornie stali z karkami po jedzenie i żaden nie miał odwagi się odzywać to i teraz nich nie mają nic do powiedzenia.
(2024.12.17)

info

10  
  10
to nie cpk i pis tego nie buduje
(2024.12.17)
No dajcie spokój, nie można człowieka co 80 lat przesiedlać :D
(2024.12.17)

info

5  
  5
"Mieszkańcy mają obawy" - ciekawe, czy też mieli takie obawy, kiedy 2-3 lata temu szturmem przyjmowali eliksir na nieistniejącą chorobę; )
ernest (2024.12.17)
@ernest - Chcieli to przyjeli, nie było obowiązku ani przymusu. Ty się nie zaszczepiłeś więc o co ci chodzi?
(2024.12.17)
A Tfusk im pomoze i jego sitwa 100 pomysłow z koalicji grudniowej:)
(2024.12.17)

info

7  
  14
prund to same zło tego świata, krowy milka nie dajom, kury jajków nie znoszom, prund to dla durniów je dobry, ludzie rozumne prundu nie poprom
BabaVanfa (2024.12.17)

info

2  
  4
No to możemy mieć giganta cała to 1040 MW Największa elektrownia szczytowo-pompowa w Polsce to Żarnowiec 800 MW druga to Porąbka-Żar 540 MW tylko jak to wpłynie na region, szczególnie środowiskowo, w parku krajobrazowym, zatrudnienie przy budowie 1500,jeżeli to Orlen to pewnie miasteczko kontenerów i pracownicy z dalekiego wschodu, potem 77 osób (ale pewnie specjalistów, których też trzeba będzie zachęcić i sprowadzić) a spółka Neo Energy Group już pewnie ciągnie dotacje EU na opracowanie operatu -wyjdzie czy nie wyjdzie - kasa leci
kikik (2024.12.17)
Obserwuję artykuły Pani Redaktor i nasuwa mi się pewne pytanie do pani. Bardzo jest pani zaangażowana w środowisko ostatnio. Chlubne nie powiem. Proszę mi jednak odpowiedzieć, dlaczego pani hejtuje wszystkie inwestycje, które mogą przynieść korzyści finansowe oraz ekonomiczne mieszkańcom. Dlaczego nie pokazuje Pani ile korzyści będzie miała ta gmina, tylko same negatywne emocje. Gmina Tolkmicko nie może liczyć na turystykę po tej stronie Zalewu, dlaczego trzeba im odbierać możliwość pozyskania pieniędzy do budżetu i możliwości rozwoju. Czy ma pani w tym jakiś cel? Przecież to czysta energia:)
(2024.12.17)