Paweł Olechnowicz opowiadał m.in. o swoich doświadczeniach związanych z zarządzaniem Zamechem, prywatyzacją tego przedsiębiorstwa, problemach i wyzwaniach związanych z kierowaniem Grupą Lotos, jedną z czołowych spółek Skarbu Państwa. Nie zabrakło pytań o kontakty z politykami, kryzysowe sytuacje, a także o sprawę jego głośnego zatrzymania, która skończyła się wygraną Pawła Olechnowicza w sądzie. O tym więcej przeczytacie w książce „Dziwne przypadki polskiego menedżera” (do kupienia w kasie kina Światowid), a poniżej zamieszczamy kilka wypowiedzi gościa ze spotkania, których w książce nie znajdziecie.
Paweł Olechnowicz o prywatyzacji Zamechu
Byłem za prywatyzacją Zamechu i nie zmieniam tego zdania. Jestem pewien, że to było najlepsze rozwiązanie, jakie mogło się zdarzyć. ABB to był wówczas najlepszy partner dla Zamechu. Zamech był w sytuacji tragicznej, nie miał zamówień, mnóstwo pracowników, nie było co robić, co sprzedawać, nie było pieniędzy na wypłaty. ABB dawało rynek, wnosiło nową kulturę zarządczą, nową wiedzę, nową technologię, licencje. Ludzie mogli się edukować, brać w tym udział i zarabiać pieniądze, funkcjonować i pomnażać te dobra. To jest to, czego brakuje w firmach, które nie chcą się rozwijać. Tam gdzie są inicjatywy, podejmuje się działania, wprowadza nowości, tam ludzie zaczynają żyć w tym i tym funkcjonować i to ich cieszy. Mogą rozwijać i siebie i firmę.
O wpływie przekopu na rozwój Elbląga
Żeby było jasne, nie jestem negatywnie nastawiony do przekopu Mierzei. Jeżeli ten przekop byłby utrzymany, to trzeba stworzyć – oczywiście wcześniej – relacje gospodarcze ze Skandynawią, porozumieć się z portami w Gdyni i Gdańsku, by część towarów mogła być do Elbląga transportowana. Problem w tym, że pieniądze na przekop to pikuś w stosunku do pieniędzy, które trzeba wydać na całą infrastrukturę – na nabrzeża, magazyny, logistykę i to utrzymywać.
Wydaliśmy pieniądze na uatrakcyjnienie żeglugi po rzece Elbląga i pochylniach i co? Jak to jest wykorzystane? Żałosne. Nie umiemy znaleźć rozwiązania dla bardzo prostych przypadków, a co dopiero mówić o dużych.
Sam pomysł z przekopem jest dobry, natomiast absolutnie nie ma podstaw do tego, by był on sukcesem, bo wyda się na niego pieniądze i będzie to zjawisko polityczne, które nie będzie funkcjonować tak jak powinno.
O kandydowaniu na prezydenta Elbląga
Czas na młodszych (uśmiech). Bardzo chętnie mogę wykorzystać swoją wiedzę i doradzać prezydentom. Ale gdy doradzałem, to okazało się, że prezydenci są mądrzejsi, mają lepszych doradców, a wykorzystują moje nazwisko. W takie rzeczy nie bawię. Nie potrzeba mi świecić gdzieś przy prezydencie i stać się jego rękami. Zależy mi na tym, że jeśli jakieś sprawy uzgadniamy, to by były one realizowane. A wielu przypadkach było inaczej. Nie wiem, czy mogę tak powiedzieć, że serce oddam dla Elbląga, bo serce oddałem żonie, ale mogę trochę się podzielić (uśmiech).
Na stanowisko prezydenta potrzeba odważnej osoby, energicznej, pełnej zapału. Sporo jest do zrobienia. Gdyby więcej znaczenia miała władza samorządowa i wybór ludzi... Najgorsze jest to, że obecna władza w Polsce chce zrujnować samorządy, które są podstawą funkcjonowania środowisk gospodarczych, kulturowych, społecznych. Ludzie sami potrafią najwięcej, trzeba stworzyć mechanizm do tego, aby mogli w tych mechanizmach działać. A tu się próbuje wrócić do jak największej centralizacji w myśl zasady „jak będę miał w Warszawie decyzję o tym, że temu sypnę, a temu nie sypnę, temu dodam, a temu nie, to mnie będą słuchać i będzie porządek”. To absolutne nieporozumienie co do sposobu zarządzania państwem.
To było pierwsze spotkanie Klubu portEl.pl. Zapraszamy na kolejne, które będziemy organizować mniej więcej raz na kwartał, zapraszając osoby związane z Elblągiem, które osiągnęły sukcesy w gospodarce, kulturze, sporcie czy życiu społecznym. Kto będzie następnym gościem? O tym poinformujemy z wyprzedzeniem, zapowiadając kolejne nasze spotkanie w klubie portEl.pl Zapraszamy!