Jak informowaliśmy, Katarzyna Wiktorzak z Morąga domaga się 130 tysięcy zł zapłaty za przepracowane nadgodziny i odszkodowania za to, że na skutek ciężkiej fizycznej pracy poroniła. Była pracownica nie chce rozmawiać z dziennikarzami, ale jej pełnomocnik sądowy Lech Obara mówi, że wszyscy czekają na propozycję ugody.
- Rolą sądu pracy jest przede wszystkim dążenie do ugody i sąd zawsze to proponuje, ale na razie nie mieliśmy w tej sprawie żadnej propozycji - mówi Obara.
Na dzisiejszą rozprawę przybyła też rzeczniczka prasowa Jeronimo Martins Anna Mazurek.
- Przed sądami toczą się sprawy pracownicze - powiedziała Anna Mazurek. - W przypadku naszej firmy jest w sądach około 35 spraw, ale biorąc pod uwagę skalę zatrudnienia w Biedronce - 11 tysięcy osób w 700 placówkach - to nie jest duża liczba. Zresztą, w innych firmach też dochodzi do procesów. Procesy sądowe są jednym ze sposobów rozwiązywania konfliktów pomiędzy pracodawcą i pracownikiem.
Jej zdaniem ugoda nie jest przyznaniem się do winy:
- My staramy się wszystkie sprawy załatwiać polubownie, ale ugoda to tylko kompromis pomiędzy stronami.
W elbląskim sądzie toczą się obecnie dwie sprawy dotyczące byłych pracowników sieci sklepów Biedronka. Wkrótce wrócą tu z Gdańska akta sprawy Bożeny Łopackiej, która jako pierwsza w Polsce rozpoczęła batalię z Biedronką o zapłatę za godziny nadliczbowe. Proces zostanie powtórzony, bowiem Sąd Apelacyjny w Gdańsku uznał, że poszkodowana niedokładnie określiła ilość przepracowanych nadgodzin.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter