W elbląskim Sądzie Gospodarczym odbyło się drugie, ostatnie dopuszczone prawem, walne zgromadzenie wierzycieli zakładów. Z powodu braku przedstawicieli najważniejszych wierzycieli, tych, którym Elmeat winien jest najwięcej, nie doszło do głosowania nad akceptacją układu o spłacie wynoszącego dziś prawie 2,5 miliona złotych długu.
Z tego samego powodu nie doszło do skutku także pierwsze zgromadzenie, które odbyło się 27 maja.
Dlaczego wierzyciele nie pojawili się przed sądem? Z naszych informacji wynika, że nie zgadzają się oni na warunki spłaty zaproponowane przez zarząd firmy (początkowo El Meat deklarował, że w ramach postępowania układowego spłaci połowę należnych sum, niedawno zaproponował jednak, że będzie to 80 procent długu - red.), m.in. dlatego, że część z nich ma już wyroki sądowe nakazujące egzekucję długów w całości.
Co się może zdarzyć?
- Sytuacja jest trudna - mówi zajmująca się sprawą nadzorca sądowy, Jadwiga Magdziak. - Sprawa ponownie trafi teraz do sądu, który zadecyduje o ewentualnym umorzeniu postępowania układowego. Może jednak sędzia komisarz zaproponuje jeszcze jakieś inne wyjście. Zakłady mogą też próbować wejść w pozasądowe układy z wierzycielami - dodaje Jadwiga Magdziak. - Czas jednak nagli, bo posiedzenie sądu w tej sprawie wyznaczono na 27 czerwca.
Na układy z wierzycielami, zamiast likwidacji, sąd zgodził się w grudniu ubiegłego roku. Układ pozwala bowiem m.in. na kontynuowanie pracy zadłużonej firmy i stopniową spłatę zobowiązań.
W zakładzie pracuje dziś około 200 osób.
- Zarząd firmy starannie przygotował się do układów i zrobił wszystko, co można było zrobić, żeby ratować zakład - przekonuje Jadwiga Magdziak.
Prezes Elmeatu, Andrzej Kłyk unika rozmów z dziennikarzami.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter