Pacjenci czekają...

01.10.2004
Dyrekcja szpitala przeciwgruźliczego w Elblągu nie wierzy w to, że rozrywki kulturalno-oświatowe wpływają na lepsze samopoczucie chorych i tym samym na szybsze ich wyzdrowienie, informował Głos Wybrzeża z 1 października 1954 r.
Pięknie i pożytecznie jest czytać książkę, posłuchać radia, spędzić czas przy jakiejś towarzyskiej grze. Niestety, nie mogę tego zrobić pacjenci wojewódzkiego szpitala przeciwgruźliczego w Elblągu. Biblioteka co prawda, jak głosi napis, powinna być czynna 3 razy w tygodniu, ale w praktyce wymienić książki można tylko raz. Dzieje się tak, dlatego, że siostra, która wydaje książki „jest często zajęta”. W dodatku w bibliotece jest mało książek i najczęściej stare, które już wszyscy czytali przed przyjściem do szpitala. Brak jest również gier towarzyskich, jak szachów itp. Konieczne jest również, aby dyrekcja pomyślała o zradiofonizowaniu szpitala. W miesiącu pogłębiania Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, pacjenci pragnęliby również zobaczyć filmy radzieckie. Nikt jednak z dyrekcji nie pomyślał o tym. Wszystkie te niedociągnięcia wynikają chyba z tego, że dyrekcja szpitala nie wierzy w to, że rozrywki kulturalno-oświatowe wpływają na lepsze samopoczucie chorych i tym samym na szybsze ich wyzdrowienie.
oprac. Olaf B.

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter