Pisaliśmy niedawno o rowerzystach ze Sztumu i Elbląga uznających jazdę tylko po chodnikach, a oto nowe kwiatki z tej dziedziny. Sprawa wyraźnie dojrzała do tego, aby poszczególne prezydia Pow. Rad Narodowych zajęły się nią ostatecznie, domagając się wyciągnięcia sankcji karnych od osób, które nie liczą się z przepisami ruchu ulicznego.
Nasi rowerzyści, którzy powyciągali rowery z zimowych leży wyprawiając na ulicach niesamowite harce.
Tak się u nas jakoś utarło, że najbardziej ulubionym miejscem jeżdżenia na rowerze, są chodniki, przeznaczone dla pieszych. Chociaż obok znajdują się w wielu miejscach specjalne ścieżki dla rowerzystów, wolą oni jednak gładką kamienną, czy betonową nawierzchnię, na której harcują, spędzając przechodniów na ulicę. Na zwracane im uwagi przez osoby postronne, reagują zwykle oburzeniem lub wzruszeniem ramion – i dalej robią swoje.
Były już wypadki najechania i potłuczenia dzieci szkolnych, kobiet i spieszących do pracy przechodniów – ale jazdę na chodnikach uprawia się w dalszym ciągu.
Czy nie ma na to żadnych środków zaradczych?
Jeżeli już nie mandaty karne, o które się nie można doprosić funkcjonariuszy MO, to powinno pomóc wykręcenie wentyli przy rowerach przez czynniki do tego powołane.
Może ten sposób opamięta szalonych rowerzystów.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter