Mimo, że od spotkania Nowego Roku upłynęło już wiele dni, powrócimy dziś do sprawy zabaw sylwestrowych w Elblągu.
W dniu sylwestrowym zorganizowano w Elblągu ogółem 16 zabaw. Większości upłynęły one w serdecznej i miłej atmosferze. Tak było na zabawie pracowników GPZB oraz Elbląskich Zakładów Napraw Samochodowych. Również pracownicy Stoczni Rzecznej mają praw pochwalić się dobrze, zorganizowaną zabawą sylwestrową.
Były jednak dwie zabawy publiczne, które stanowiły smutny wyjątek w tym dniu ogólnej radości.
Mamy na myśli zabawy urządzone przez pracowników „Zamechu” w hali sportowej przy ul. fabrycznej i Zakładów im. Wielkiego Proletariatu w hali sportowej w parku Modrzewie.
Wypadki, które miały tam miejsce, powinny stać się przestrogą dla wszystkich organizatorów zabaw publicznych, oraz być poddane krytyce publicznej.
Na zabawie „Zamechu” wszyscy organizatorzy zabawy poza jednym rozpoczęli swe „urzędowanie” przy stoliku, na balkonie. Wznosząc liczne toasty zapomnieli o swoich obowiązkach w ślad za nimi poszli członkowie straży przemysłowej, których zadaniem było udzielenie pomocy organizatorom.
W rezultacie powstawały awantury, aż w końcu organa Milicji Obywatelskiej musiały zatrzymać 5 chuliganów. Wśród nich znalazł się notoryczny pijak Witold S., szewc, który prowokował młodzież do bójki.
Jeszcze gorzej było na zabawie ZWP. Organizatorzy poza ob. Hofmanem uraczyli się wódką jeszcze przed zabawą. Dyżurny kierowca ob. Adam O. upił się i urządzał awantury. Ponieważ nikt z organizatorów nie interesował się porządkiem, na salę dostały się osoby w stanie nietrzeźwym. W rezultacie wynikły awantury takie, że MO zmuszona była do sześciokrotnej interwencji. Doszło nawet do zbrodni ob. Edward O. pracownik Stoczni Rzecznej wychodząc z żoną z sali został w parku napadnięty przez grupę chuliganów. Otrzymał szereg uderzeń, na skutek czego zmarł. Zabójców ujęto.
Ten smutny bilans dwóch zabaw nakazuje wyciągnąć odpowiednie wnioski. O tym, że zabawy są potrzebne, nie trzeba nikogo przekonywać. Nikt też nie twierdzi, że kieliszek wina musi doprowadzić do wykroczeń. Ale zdajemy sobie sprawę, że zabawa, nad którą nie panują jej organizatorzy, a rej zaczynają wodzić pijani chuligani, musi mieć smutny epilog. I o tym nie wolno zapominać.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter