Jest wiosna aczkolwiek kapryśna i „miejscami” chłodnawa, jednak kalendarz twierdzi uparcie, że jest...
A więc jak to wiosną bywa...
- Ich dwoje przytuleni, szukają ławki w parku, ażeby... o jest, jedna wolna... usiedli...
Jest pięknie, słonecznie i nagle:
- Powróżyć? Daj sobie powróżyć. Kocha cię chłopiec czarny. Daj sobie powróżyć. – Brudna ręka cyganki, natrętnie podtyka stare, zatłuszczone karty.
- Przepadło. Prysnął nastrój. Lepiej opuścić przytulną ławeczkę i odejść, bo „wróżka” nie odejdzie na pewno.
Kapryśnej wiośnie i jej paziowi Amorowi ruszyły w Elblągu na pomoc falangi wieszczek w wieku od pięciu do stu lat, ale jednakowo natrętnych i wścibskich. Płoszą ludzi z parków, kawiarni, lokali – zaglądając wszędzie.
Wiosenny wiatr zdaje się już też gwizdać: - Powróżyć. Powróżyć:
A opuszczony i strwożony amorek płacze pod wierzbą w parku. Strach go ogarnia, że nie wykona wiosennego planu...
Wierzcie lub nie, ale przez sen mnie już prześladuje ten natrętny wielogłos:
Powróżyć. I walą się na mnie z łoskotem stare potłuszczone karty...
... A tak by mogło być przyjemnie, wiosennie z samym tylko Amorkiem... bez „wróżek”.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter