Opowieści o Dąbrowie (odc. 2, lata powojenne)

28
16.09.2023
Opowieści o Dąbrowie (odc. 2, lata powojenne)
(fot. Daniel Lewandowski)
W poprzednim odcinku przybliżyłem historię szkoły w podelbląskiej Dąbrowie. Była ona tu bardzo potrzebna, bo w blisko 40 okolicznych gospodarstwach (w tym blisko 30 w samej Dąbrowie) żyły wielodzietne rodziny. Dziś opierając się na wspomnieniach emerytowanej nauczycielki tejże szkoły – Zofii Lisowskiej – i korzystając z dopowiedzeń kilku innych osób wspomnianych w posłowiu, opowiem o tym, czym trudzili się polscy gospodarze w okresie powojennym oraz przekażę inne ciekawe szczegóły z życia tutejszej społeczności tamtych dni. Z zawstydzeniem wyznaję, że zainteresowałem się tym dopiero po trzynastu latach, od kiedy tu zamieszkałem. Mam nadzieję, że to skromne opracowanie zachęci do ożywionej wymiany informacji na temat tej dawnej i tej najnowszej historii Dąbrowy.

Dzisiejsze granice Dąbrowy rozciągają się na długości blisko 3 kilometrów wzdłuż ul. Królewieckiej (drogi wojewódzkiej 504). Patrząc od strony Elbląga, Dąbrowa zaczyna się zaraz za lasem miejskim Bażantarnia - gdzie dziś ustawiona jest tablica z nazwą miejscowości - a kończy się w Dąbrowie-Kolonii, za zjazdem w kierunku Stobojów.

 

Powojenna ludność napływowa zajmowała poniemieckie gospodarstwa i z reguły kontynuowała profil działalności prowadzony przez poprzednich właścicieli, którzy albo dobrowolnie opuścili te tereny, albo zostali do tego zmuszeni. W pamięci osadników utkwiło wspomnienie, że jadąc przez te tereny zaraz po wojnie przy drogach stały puste domy i gospodarstwa. Wiele z nich nosiło ślady zniszczeń wojennych.

Intuicja polskich osadników poszukujących nowego miejsca na ziemi podpowiadała, czy dane miejsce było dobre czy nie. Było tu bowiem niebezpiecznie, więc ludzie w naturalny sposób osiedlali się w grupach, by w razie czego móc sobie pomóc.

Generalnie można postawić tezę, że nowo osiedlający się tu Polacy weszli w role i profesje po poprzednich niemieckich właścicielach i obejmowali gospodarstwa, kierując się swoimi wcześniejszymi doświadczeniami zawodowymi. Ktoś kto na przykład miał doświadczenie w robocie kowalskiej lub miał na Kresach kuźnię i ją utracił, zwykle szukał kuźni na Ziemiach Odzyskanych.

 

Szewc, kowal, karczmarz, młynarz, sołtys ale bez plebana

W pierwszym domu w Dąbrowie od strony Elbląga był zakład szewski, w którym cała okoliczna ludność naprawiała zniszczone lub sprawiała sobie nowe obuwie. Naprzeciw szkoły, na małym wzgórku mieściła się kuźnia. To tu gospodarze przyprowadzali do podkucia konie i oddawali do wyklepania lemiesze.

Po tej samej stronie, ale trochę dalej w kierunku Milejewa znajduje się cmentarz ewangelicki. Chowano na nim tutejszych mieszkańców do końca wojny. Dziś jest to miejsce zupełnie zapomniane i zarośnięte samosiejkami.

 

Naprzeciwko cmentarza przez pewien powojenny czas funkcjonowała jeszcze gospoda wiejska. Kto wie – może to było to samo miejsce, które według źródeł historycznych uchodziło przez stulecia za jedną z najbardziej dochodowych karczm na Wzniesieniu Elbląskim.

W połowie drogi między cmentarzem i Kolonią stał domek gminnego dróżnika. Do jego obowiązków należało sprzątanie drogi z zanieczyszczeń gospodarczych, a zimą - rozstawianie płotków chroniących drogi przed zawianiem śniegiem oraz posypywanie tych dróg piaskiem.

W domach za domem dróżnika mieszkali robotnicy leśni zatrudnieni przy zrywce/wyrębie drzew. We wsi mówiło się, że prowadzą hodowlę bażantów, które miały walczyć ze stonką ziemniaczaną. Był też i młyn - umiejscowiony w lesie, w pewnej odległości od drogi nad Srebrnym Potokiem (Kumielką).

 

We wsi żył również krawiec, który świadczył dla okolicznej ludności usługi szycia i przeróbki odzieży. Reszta gospodarzy trudniła się hodowlą i uprawą. Większość z nich zaliczała się do tzw. małorolnych chłopo-robotników, którzy rano dojeżdżali do pracy w elbląskich przedsiębiorstwach, a popołudniami i w dni wolne pracowali na gospodarce.

Mieszkańcy Dąbrowy trudnili się więc wieloma przydatnymi profesjami. Natomiast ich zdrowiem zajmowała się „wioskowa babka” – połączenie znachorki i akuszerki. To ona reprezentowała substytut służby zdrowia, a w zasadzie pogotowia ratunkowego. Była bardzo pożyteczną instytucją, bo docierała z pomocą szybciej niż jadąca z Elbląga karetka. Wiele narodzonych w Dąbrowie dzieci do końca lat 50. XX w. przyszło na świat z pomocą „babki”. Później surowo zabroniono tych praktyk.

 

 

We wsi władzę reprezentował sołtys. Tabliczka informująca o tym urzędzie wielokrotnie zmieniała miejsce, bo tego urzędnika wybierała lokalna społeczność. Pierwszym sołtysem we wsi Dąbrowa został Stanisław Włoszczyński, a po nim ob. Karasiewicz.

Kończąc ten przegląd warto zauważyć, że nie było tu kościoła. Dąbrowianie bowiem – ci niemieccy i ci polscy – uczęszczali do kościoła parafialnego w Milejewie.

Powojenni mieszkańcy Dąbrowy stworzyli silną lokalną społeczność. Choć pochodzili z różnych stron Polski i wiele ich różniło, tu musieli ze sobą współpracować i się nawzajem wspierać, bo od tego nierzadko zależało ich przeżycie. Pomagali sobie w pracach gospodarczych i wspólnie spędzali czas – chociażby na opisanej w poprzednim odcinku świetlicy szkolnej.

We wsi funkcjonowało też boisko piłkarskie z bramkami. Było to miejsce, gdzie spotykała się okoliczna młodzież. Rozgrywano na nim z okolicznymi drużynami mecze i turnieje. Młodzieżowy zespół piłkarski z Dąbrowy trenował pod opieką Ludowego Zespołu Sportowego z Elbląga. Dziś po boisku już nie ma nawet śladu…

 

Dąbrowa - Kolonia

Za Dąbrową właściwą, jadąc w kierunku Milejewa, była i jest Dąbrowa-Kolonia. Używano również zamiennie określenia Dąbrowa I i Dąbrowa II. W Dąbrowie-Kolonii/Dąbrowie II do początku lat 60. XX w. działała reaktywowana poniemiecka cegielnia. Jej zbudowania znajdowały się koło „białego domu” pod lasem. W jego sąsiedztwie była sadzawka. Między wyrobiskiem gliny a cegielnią były ułożone tory kolejki wąskotorowej. Z tym tylko że wagoniki, którymi transportowano glinę, ciągnęły konie.

 

W książce pod redakcją Ryszarda Tomczyka „…ocalić od zapomnienia” w rozdziale „Ceramicy” autor Tomasz Wojtasik wspomina niemiecką cegielnię w Dąbrowie, której właścicielem był August Mueller. Na jej ślad natrafiłem również w spisie znajdujących się na terenie powojennego województwa gdańskiego poniemieckich przedsiębiorstw przejętych na własność państwa polskiego mocą orzeczenia Ministra Przemysłu i Handlu z dnia 21.04.1949.

Znacjonalizowana cegielnia wznowiła produkcję czerwonej cegły, z której wcześniej wzniesiono wszystkie okoliczne domy. Zanim to jednak nastąpiło, wspomniany już Tomasz Wojtasik, pełniący obowiązki inspektora Centralnego Zarządu Materiałów Budowlanych, musiał obsadzić cegielnię w Dąbrowie zaufanymi dozorcami do pilnowania dużych zapasów gotowej cegły oraz maszyn. Niestety, nie było to łatwe, bo „dozorcy nie zdali egzaminu i zamiast pilnować powierzone ich opiece mienie byli informatorami dla szabrowników”. W tej sytuacji konieczna była wymiana dozorców.

 

W Dąbrowie funkcjonowały w różnych latach, ale częściowo też równolegle, zarówno Państwowe Gospodarstwo Rolne (PGR) jak i Spółdzielnia Kółek Rolniczych (SKR). PGR „Zajazd” przejął znaczną część budynków i terenu po cegielni, gdzie wybudował dużą owczarnię. Pozostałą infrastrukturę po cegielni przejął SKR, którego kierownictwo mieściło się w objętym dziś ochroną konserwatora zabytków domu przy Królewieckiej 297. To dla pracowników PGR i SKR powstały nieopodal w Dąbrowie-Kolonii bloki mieszkalne.

 

 

Na zakończenie słowo o czasach zupełnie współczesnych

Dąbrowa została ponownie odkryta w latach 90. XX w., po włączeniu jej w granice Elbląga. Zaczęli się tu wówczas osiedlać elblążanie, budując nowe domy na „odralnianych” gruntach, wcześniej odkupionych od okolicznych gospodarzy. Od tego czasu liczebność tej części miasta wielokrotnie się zwiększyła. Ci współcześni „osiedleńcy” nie zbudowali tu jednak silnej, zintegrowanej społeczności. Pozostają z reguły zatomizowani i anonimowi. Nie nawiązały się też szczególne więzi między „starymi” i „nowymi” mieszkańcami.

Sytuację tę stara się od kilku lat poprawić Stowarzyszenie „Nasza Dąbrowa”. Jej członkowie podejmują działania dla zintegrowania lokalnej społeczności połączonej interesującą historią tego miejsca jak i świadomością jego drogocennego piękna Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej. Stowarzyszenie również podejmuje szereg inicjatyw dla nagłośnienia potrzeb mieszkańców tej dzielnicy miasta. Najważniejszym dotychczasowym sukcesem było zwycięstwo projektu o nazwie „Trakt pieszo-rowerowy do Dąbrowy” w ramach Budżetu Obywatelskiego 2020/21. Zanosi się jednak, że nieśpieszna jak dotąd realizacja tego zwycięskiego projektu, nie doczeka się rychłego zakończenia. Sprawie tej poświęcony był niedawno publikowany artykuł. Obecnie wypatrujemy wieści z Zarządu Dróg Wojewódzkich, który zlecił przygotowanie dokumentacji odcinka trasy pieszo-rowerowej od Dąbrowy-Kolonia do Pogrodzia.

 

cdn. Daniel Lewandowski

 

Serdecznie dziękuję Państwu Zofii i Franciszkowi Lisowskim oraz ich córkom Marzennie Gojanek i Małgorzacie Korzeniewskiej za udzielenie wywiadu, który posłużył mi do przygotowania tego opracowania. Dziękuję ponadto za możliwość zapoznania się z kroniką szkoły w Dąbrowie. Jest ona bezcennym dokumentem źródłowym o powojennej historii tej miejscowości i jej lokalnej społeczności.

Dziękuję paniom Jolancie Nowak, Danucie Wojtyłowicz i Marcie Kowalczyk za wszystkie przekazane informacje.

Osoby zainteresowane historią Dąbrowy oraz ludzi, którzy tu żyli i pracowali zapraszam do współpracy i kontaktu pod adresem daniel.lewandowski1967@gmail.com


Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem... (od najstarszych)

Pokazuj od
najnowszych
Największe
emocje
Miło że ktoś opisuje Dąbrowę. Żyje się tu nadal przyjemnie choć robi się coraz większy ruch. Mieszkaniec z Jodłowej
(2023.09.16)

info

20  
  1
Zakręt w Dąbrowie na drodze 504 jest piekielnie zdradliwy. Przynajmniej raz w roku ktoś z niego wypada z powodu nadmiernej prędkości. Opisany krzyż mnie zawsze intrygował. Teraz już wiem dlaczego tu stoi.
(2023.09.16)
Z powodu nadmiernej prędkości. To przyczyna wypadków nie tylko w Dąbrowie. Przeczytałem fragment o zniszczeniach wojennych. No cóż, Niemcy stosowali taktykę "spalonej ziemi" jak wszędzie A artyleria radziecka ostrzeliwała przecież tereny należące do Niemiec. Stąd tak wiele zniszczeń. A wcześniej Niemcy nieśli na wschód swoją Kulturkampf, jak głosił Goebbels, bombardując i niszcząc cywilne obiekty.
RomanR (2023.09.16)
Mieszkam na Dąbrowie wiele lat i nie widzę żadnego zainteresowania Urzędu Miasta ta dzielnicą. Chyba UM ma jakieś obowiązki i zadania do realizacji. Ale je swiadomie ignoruje, bo gromadzi kasę na upiększanie centrum w przeddzień wyborów licząc na reelekcję.
(2023.09.16)
Człowieku, w Elblągu nie ma centrum, a ilość zaniedbanych ulic długa. Dąbrowa to jest Elbląg tylko na mapie, a w sumie głebokie przemieście, wieś na którą zwiali miastowi budując domy o czym, mieszkając tam wiesz bardzo dobrze. Elbląg nie Gdańsk więc nie wydziwiaj.
(2023.09.16)
Racja. Teraz, przed wyborami dopiero pobocze trochę posprzątali, ale przepusty pod ul. Królewiecką nawet nie ruszone, zamulone i zarośnięte samosiejkami. Ostatnio czyścili chyba przed wyborami samorządowymi, więc trzeba pewnie jeszcze poczekać do samorządowych... No chyba, że przyjdą deszcze ulewne i będzie wybijać na drogę tak, że nie będzie szło przejechać... To też już było...
(2023.09.16)
@RomanR - Romanie, to nie Niemcy zniszczyli zabudowania, a zrobili to Rosjanie, stosując właśnie taktykę „ spalonej ziemi”( porównaj to z tym, co dzieje się w Ukrainie). Kulturkampf to czasy Bismarcka i odnosiły się do niszczenia polskiej kultury i języka w zaborze pruskim. Wejście wojsk radzieckich na te ziemie dla ówczesnych mieszkańców tych ziem było ogromnym zaskoczeniem, więc nie pisz, że sami zniszczyli swoje domostwa.
(2023.09.16)
na wsi to gołębie mają swoje lotnisko
(2023.09.16)

info

1  
  4
Nie ja wywinąłem Ci kciukiem. Taktykę spalonej ziemi stosowali Rosjanie wycofując się latem 1941r. przed nacierającymi Niemcami paląc łany zbóż, by pozbawić ich żywności. Chat i budynków nie palili, gdyż pozostawała tam miejscowa ludność. Natomiast Niemcy, wycofując się latem 1944r. palili zboża, zrywali tory, wysadzali budynki z czystej zemsty. Zimą, podczas ofensywy Armii Czerwonej, wysadzali także budynki zasłaniające im przedpole. Wszak posiadali jeszcze artylerię. Rosjanie, ziemię elbląską na mapach mieli oznaczoną jako niemieckie terytorium, zatem nie patyczkowali się pamiętając ruiny pozostawione za swymi plecami, na rosyjskich terenach. Grunt, że Dąbrowa została odbudowana i rozbudowana. A Samorząd, mógłby zadbać bardziej. Szkoda, że zabrakło Dąbrowy w Funduszu Obywatelskim.
RomanR (2023.09.16)
kolejka wąskotorowa w mieście ! Można podtrzymać tą tradycje i zbudować tor przy rzece Elbląg za nowym mostem i doprowadzić wzdłuż brzegi zalewu do linii Żuławskiej
(2023.09.16)