Kiedy proces zaczynał się ponad rok temu, Witold Z. pozwał do sądu tylko proboszcza, ponieważ uznał, że to jemu pożyczał pieniądze i nie interesowało go, na jaki cel zostaną one przeznaczone. Witold Z. mówił podczas pierwszej rozprawy:
- Miałem do księdza ogromne zaufanie, ponieważ gdy pierwszy raz pożyczałem, to ksiądz oddał mi pieniądze jeszcze przed terminem.
Później, już w trakcie procesu, pozwał dodatkowo parafię św. Jerzego.
Sąd uznał dzisiaj, że umowa pożyczki była zawarta w imieniu parafii, a więc to parafia odpowiada za dług. Ksiądz Jan H. natomiast był tylko jej przedstawicielem i nie ponosi za to odpowiedzialności. W opinii sądu, nie przekroczył on - co podnosiła strona reprezentująca parafię - swoich uprawnień, bo w czasie zawierania umowy pożyczki nie było w diecezji żadnych dokumentów na ten temat ani dekretów diecezjalnych, które np. określałyby wysokość zobowiązań, jakie może zaciągać proboszcz. Nie było też wówczas żadnych w tej sprawie postanowień Episkopatu Polski.
- Strona pozwana, czyli parafia nie przedstawiła żadnych dowodów, a same twierdzenia, to za mało - stwierdziła w uzasadnieniu orzeczenia sędzina Dorota Twardowska.
Zdaniem sądu zwierzchnicy ówczesnego proboszcza parafii wiedzieli o jego działalności i o prowadzonych inwestycjach, a - jak się wyraziła sędzina - kwestie finansowe były dla nich na dalszym planie i były pozostawione własnej inwencji księdza.
- Władze kościelne, chociażby poprzez uczestnictwo w uroczystościach z okazji oddawania do użytku kolejnych inwestycji, wiedziały o wszystkim, więc i pośrednio akceptowały tę formę zdobywania pieniędzy - dodała sędzina Twardowska.
Witold Z. dzisiaj wygrał proces, ale wątpi, czy uda mu się odzyskać pieniądze.
- Byłbym zadowolony, gdyby była możliwość odzyskania tych pieniędzy, a tak, z tego co wiem, ich ściągnięcie będzie bardzo trudne. Będę walczył dalej, bo jest rzeczą niemożliwą, by w demokratycznym państwie nie było sprawiedliwości. Jest dla mnie niezrozumiałe, by takim podstępem wyłudzić pieniądze i obciążyć tylko parafię. Parafia ma już wiele długów, a wiadomo przecież, że pieniądze były przeznaczane również na cele diecezji, więc diecezja też powinna odpowiadać - komentował Witold Z.
To już trzeci wyrok korzystny dla wierzycieli parafii. 26 tysięcy dolarów parafia św. Jerzego jest winna innemu elblążaninowi Adolfowi S., a 650 tysięcy zł bankowi PeKaO SA w Sopocie.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter