Patryk B. twierdzi, że jest niewinny – poszkodowany wskazuje „To on”

19
20.01.2010
Patryk B. twierdzi, że jest niewinny – poszkodowany wskazuje „To on”
Na ławie oskarżonych zasiadł znany elbląski bokser Patryk B. Twierdzi, że jest niewinny (fot. Anna Dembińska)
Robert S. był kopany, na głowie rozbito mu butelki, usiłowano siekierą odrąbać palce u stóp. Napastnicy ukradli mu 40 tys. zł, 3 tys. euro i żądali więcej. Grozili też porwaniem dzieci i byłej żony. Bandyci mieli na głowach kominiarki, ale poszkodowany mężczyzna rozpoznał jednego z nich. Wskazał na znanego elbląskiego boksera Patryka B. W poniedziałek (18 stycznia) przed elbląskim Sądem Okręgowym ruszył proces w tej sprawie.
10 lipca ubiegłego roku w miejscowości Bogdaniec niedaleko Elbląga, Robert S., jego narzeczona oraz trzech sąsiadów padło ofiarami brutalnej napaści. Trzech zamaskowanych mężczyzn pobiło, uwięziło oraz okradło poszkodowanego.
   Po kilku dniach od zdarzenia policja zatrzymała podejrzanego o udział w napadzie. Patryka B. wskazał sam poszkodowany na podstawie tego, co zapamiętał z feralnego dnia.
   
   Jestem niewinny
   Podczas pierwszej rozprawy sąd wysłuchał zeznań oskarżonego Patryka B., który nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że w tym czasie był w Elblągu, a na potwierdzenie swoich słów wskazuje m.in. zapis z monitoringu w sklepie, w którym kupił telefon. Zresztą oskarżony przedstawił szczegółowy plan dnia, w którym doszło do zarzucanego mu przestępstwa. Dodał też kilka dodatkowych wspomnień, które umknęły mu podczas policyjnego przesłuchania.
   - Byłem w szoku składając pierwsze zeznania – twierdził w sądzie Patryk B. - Chciałbym zaznaczyć, że po zatrzymaniu zostałem pobity przez policjantów i byłem przetrzymywany przez 24 godziny, podczas których nikt mnie nie przesłuchiwał. Jak przyszedłem cały obity, zaniemówiłem słysząc o co jestem podejrzany. Ciężko było mi sobie przypomnieć w ciągu piętnastu minut, co robiłem tego dnia. Podczas przesłuchania nie pytano mnie o konkretne godziny – żalił się oskarżony. - Nie dano mi szansy, bym przypomniał sobie, co wtedy robiłem. Pamięć zaczęła wracać dopiero jak siedziałem na „dołku" - dodał.
   
   Pytania źle dobrane?
   Podczas pobytu w areszcie Patryk B. złożył wniosek o przebadanie go wariografem. Ma jednak sporo wątpliwości dotyczących skonstruowanych pytań.
   - W mojej ocenie wyniki zostały zakłócone – stwierdził podczas poniedziałkowej rozprawy. - Pytań było mało, a dodatkowo w ten zestaw były wplecione pytania podchwytliwe, które nie powinny się tam znaleźć.
   Prowadzący sprawę sędzia Mirosław Tułodziecki chciał dowiedzieć się, które pytania wzbudziły niepokój oskarżonego.
   - Tam były pytania o to, czy brałem udział w napadzie i czy popełniłem przestępstwo, o którym nie wie policja. A przecież wiadomo, że jako bokser mam duży temperament i nieraz utarłem komuś nos - przyznał oskarżony i dodał - Ja nie mam nic do ukrycia, mogę poddać się jeszcze raz badaniu - nawet teraz.
   
   Bili i grozili bronią
   Feralny, lipcowy dzień wspominał również poszkodowany. Zaznaczył, że podczas zdarzenia starał się zachować przytomność i nie wpadać w panikę, dzięki czemu zapamiętał wiele elementów świadczących - w jego ocenie – o udziale Patryka B. w tym napadzie.
   - Po godzinie 18 przyjechaliśmy [razem z narzeczoną – red.] do domu w Bogdańcu – mówił w sądzie Robert S. – Gdy wkładałem klucz do zamka, zza płotu wyskoczyło trzech zamaskowanych mężczyzn z pistoletami skierowanymi w naszą stronę. Krzyczeli, że są z policji, a my mamy się nie ruszać. Zakuli nam ręce w kajdanki i wrzucili do osobnych pomieszczeń. Przywiązali mnie do krzesła taśmą, rozbili mi trzy butelki na głowie, przykładali pistolet do głowy i kolana. Byłem cały czas bity. Jeden z napastników przyniósł klucze od mojego mieszkania w Elblągu. Kazali mi wskazać, które klucze są od czego. Wiedzieli, że mam w mieszkaniu sejf i alarm. Szczególnie maltretowali mnie pytając czy na pewno alarm jest wyłączony. Zakneblowali mi usta i oczy, wrzucili na „pakę" mojego samochodu. Nie miałem szans sam się uwolnić, byłem mocno związany. Uwolnił mnie jeden z sąsiadów. Potem pobiegliśmy przez las do Suchacza, do znajomych, by przeciąć kajdanki - zeznał.
   
   Twarz napastnika
   Jak twierdził Robert S., mimo, że przestępcy byli zamaskowani, udało się mu przez chwilę widzieć twarz jednego z nich.
   - Podczas bicia jeden z bandytów, ten w jasnej koszuli, czasami zdejmował kominiarkę, bo chyba się pocił – opowiadał poszkodowany. - Bałem się spojrzeć na przestępców, ale zrobiłem to właśnie po to, byśmy dziś się tu spotkali – dodał. Robert S. Przyznał, że zapamiętał nie dokładną twarz, a jedynie charakterystyczne jej cechy, jak na przykład oczy czy głos. Jest jednak przekonany, że był to Patryk B.
   - Po napadzie zacząłem zastanawiać się, kto mógł to zrobić. Ktoś wskazał mi, że to może być właśnie Patryk B. Jego zdjęcie znaleźliśmy razem z narzeczoną w Internecie. Wówczas wiedziałem już, że to był on – powiedział poszkodowany.
   
   Wątpliwości mecenasa
   Podczas rozprawy pojawiło się sporo niejasności. Obrońca oskarżonego, mecenas Tomasz Borzdyński chciał wiedzieć na przykład, skąd poszkodowany wiedział o zapisie kamery z moniotringu, który stanowi alibi Patryka B. Sugerował, że poszkodowany zmieniał podczas kolejnych zeznań godziny napadu, tak by „dopasować" je do nagrania z kamery, a tym samym obalić wiarygodność Patryka B. Równie niejasne jest początkowe wyznanie poszkodowanego, jakoby o sejfie w mieszkaniu, oprócz bliskich mu osób, wiedzieli tylko jego dwaj znajomi z siłowni. Zapewnił jednak, że to na pewno nie oni go napadli ani nie zlecili napaści.
   - Przekonałem się, że to nie oni – mówił w sądzie Robert S. - Oni nie mają z tym nic wspólnego dlatego nie wskazałem policji ich miejsca zamieszkania.
   
Angelika Kosielska

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem... (od najstarszych)

Pokazuj od
najnowszych
Największe
emocje
"jako bokser mam duży temperament i nieraz utarłem komuś nos" - za ten "duzy temperament" bedziesz teraz w pier.. gnil
(2010.01.21)

info

0  
  0
Jeśli jest zapis z monitoringu, to coś tu jest nie tak.
(2010.01.21)

info

0  
  0
gwintowi już dziękujemy co jako poseł zrobił dla naszego regionu? bombarduje niesłusznie sprzedaż ponieważ zakup spec-u przez ec spowodowałby inwestycje ekologiczne i rozwój sieci oraz spadek cen ciepła ale co mądrego może powiedzieć lewica?! Nic innego tylko komuno wróć!!!
(2010.01.21)

info

0  
  0
Mam nadzieję, że Patryk zostanie oczyszczony z zarzucanego mu czynu.
Bożydarka (2010.01.21)

info

0  
  0
jeśli jest winny niech dostanie dożywocie, bo coś takiego prostu nie mieści się w głowie! ale co. .. jeśli to zwykła nagonka, jeśli poszkodowany miał z Patrykiem jakiś zatarg a teraz jest okazja go załatwić, a może Patryk startował do narzeczonej poszkodowanego i powodem jest zazdrość? dlaczego nie wskazał tych znajomych co wiedzieli o sejfie i dlaczego nie dopuszcza do siebie możliwości że to oni mogli zlecić coś takiego? chęć sprawiedliwości na kimkolwiek? i skąd wogóle ci przestępcy mieli klucze do jego mieszkania??? na pewno nie znaleźli ich na ulicy więc w sprawę na pewno jest zamieszany ktoś z kręgu bliskich osób, a może nawet sama narzeczona - fabuła jak w jakimś filmie kryminalnym. .. .jak nic, trzeba wezwać słynnego detektywa Krzysztofa R!
to wszystko jest niejasne (2010.01.21)

info

0  
  0
od razu widac że jest to "klejówka" można wiele przybic spraw w tym psudo Państwie -prawa, wracaja czasy dobrego Batiuszki Ojca Narodów
croll (2010.01.21)

info

0  
  0
Tłumaczenia oskarżonego sa śmieszne. Na policji nie bije się kogos kto za chwilę prowadzi sie do sądu na areszt. W sądzie zaraz to by sie wydało. Zresztą Patryk to bokser to kto by go miał bić.
(2010.01.21)

info

0  
  0
1.nie bili go przed samą rozprawą 2.Policja wie jak bic zeby nie bylo spadów. 3.To co ze jest bokserem?miał oddac policjantowi heh dla nich to w to mi graj
anonim g. (2010.01.21)

info

0  
  0
Nie biją tylko napier. .. .lają, potem zawsze mówią że stawiał opór podczas zatrzymania. A jak masz się bronić kiedy jesteś skuty z tyłu? Poza tym uderz psa to ci wlepią dodatkowo kilka latek. Dobrze że chociaż w Areszcie zrobili notatkę, bo wielokrotnie nic nie piszą, idziesz na celę a widzenie dostajesz, nawet z adwokatem, dopiero po 2 tygodniach, to i dowodów już nie będzie. Wiem bo też tak miałem.
f. (2010.01.21)

info

0  
  0
Daktyloskopia, włos, ślad buta. .. .wyskoczyliz za krzaków, na pewno jakiś ślad i ewentualne DNA by się znalazło jakby się poszukało.
Gin (2010.01.21)

info

0  
  0