We wtorek (12 stycznia) w Kawiarence Historycznej Clio w Muzeum Archeologiczno-Historycznym odbył się wykład prorektora Uniwersytetu Gdańskiego, prof. dra hab. Józefa Arno Włodarskiego pt. „Stosunek Armii Czerwonej i polskich organów bezpieczeństwa do ludności niemieckiej na obszarze powiatu pasłęckiego w latach 1945-47”. Tematem rozważań był problem wysiedleń ludności niemieckiej z terenów powiatu pasłęckiego przed końcem wojny i tuż po jej zakończeniu.
Na wstępie profesor przybliżył nam historię tworzenia się powiatu pasłęckiego w powojennych realiach. Wspomniał też o powołaniu nowych struktur mających sprawować władzę w nowym państwie. Były to organy bezpieczeństwa – Milicja Obywatelska i Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa. Mimo przekazania Polakom Pasłęka żołnierze sowieccy długo stacjonowali w mieście, zagrażając bezpieczeństwu jego mieszkańców. Jedynie za oddawany sowietom alkohol można było kupić sobie prawo do nietykalności. Taki stan rzeczy utrzymywał się do końca roku 1946, kiedy to Rosjanie ostatecznie opuścili miasto. Profesor wspomniał także o zatargach, do jakich dochodziło między sojusznikami szczególnie w kwestiach związanych z zagarnięciem mienia niemieckiego.
Następnym punktem wykładu był problem wysiedleń ludności niemieckiej i ich traktowanie przez Rosjan i Polaków. Niemcy byli wykorzystywani jako tania siła robocza przy odgruzowywaniu Pasłęka. Nie otrzymywali zapłaty za swą pracę, mogli liczyć jedynie na jedną rację żywieniową dziennie. Zatrudniano ich również do pracy w zakładach. Nowe państwo było to dla nich smutną rzeczywistością, w której panami nagle stali się Polacy. Nikt nie wiedział, jak rozwiązać problem pozostających na ziemiach polskich Niemców.
Profesor wspomniał również o traktowaniu ludności pochodzenia niemieckiego przez Polaków i Rosjan, podkreślając, że szczególnie ci drudzy źle się z nimi obchodzili. Wspomniał o rozstrzelaniu przez siły sowieckie 300 niemieckich dzieci udających się pociągiem z Ostródy do Wołyńca (dzisiejsza Zielonka Pasłęcka).
Również Polacy zgotowali Niemcom niepewny los, traktując ich jako ludzi drugiej kategorii. Ludność niemiecką oznakowywano przez pewien czas białymi opaskami. Taki stan rzeczy wzbudził jednak w Polakach kontrowersje – nie chciano bowiem powielać metod niemieckich z czasów wojny i po krótkim czasie to zniesiono.
Los Niemców wciąż był jednak niepewny, byli poddawani inwigilacji, UB śledził każdy ich ruch. Nie mogli bez przepustki i dokumentów opuszczać miasta.
Ostatecznie układ poczdamski rozstrzygnął problem przesiedleń. W wysiedlaniu Niemców wzięli udział Państwowy Urząd Repatriacyjny, UB i MO. Dla Niemców stawiających opór należało stworzyć w Polsce takie warunki, aby nie chcieli na naszych ziemiach pozostać. Ci jednak, którzy zdecydowali się pozostać, zobowiązani byli do przyjęcia obywatelstwa polskiego, byli obserwowani i nie mogli się zrzeszać. Dopiero po roku 1989 mogły powstawać mniejszości niemieckie.
Profesor zakończył swój wywód tymi słowami:
„Nie jest moją intencją szerzenie wrogości wobec Rosjan czy Niemców. Oba narody zapłaciły ogromną cenę za swoje systemy totalitarne, które były zaprzeczeniem wszelkich wartości humanistycznych i idei cywilizacyjnych w tych trudnych czasach”.
[fotor]
Wysiedlenie Niemców nazywane często wypędzeniem jest tematem kontrowersyjnym do dzisiaj. W dobie współczesności powinniśmy jednak patrzyć w przyszłość, a uczynimy to, dbając o poprawność stosunków między naszymi narodami. Z jednej strony nie zmienimy naszej przeszłości i historii, z drugiej – powinniśmy szukać tego, co nas łączy, by realizować wspólne cele, uczynić naszą historię lepszą i by ją zrehabilitować. Nie zapominając więc o tej bolesnej historii naszych narodów i tamtej tragedii, musimy budować przyszłość bez wojen, rasizmu i totalitaryzmu.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter