Temperatura wody 20 stopni C, zasolenie 2,5-3,5 PSU, widoczność pod lustrem wody 20-30 cm, wiatr 10 m/s, zachmurzenie umiarkowane. Co prawda był to ciepły, lecz wietrzny dzień, siła wiatru przekraczała 5 stopni w skali Beauforta. Duża fala dawała prawdziwe możliwości zdobycia umiejętności żeglarskich przed wypłynięciem na Zatokę Gdańską, o czym marzą ponoć nasi żeglarze, jak nas zapewniają co niektórzy samorządowcy.
Nie zaskoczę pewnie nikogo, choć mam nadzieję przynajmniej uświadomić wielu, a zwłaszcza niektórych samorządowców, że na całym akwenie pływał tylko jeden statek pasażerski i dwa jachty, i to nie na żaglach, lecz na silniku. Dlaczego? Jaki jest tego powód? Gdzie są te tysiące żeglarzy, którzy chcą tu żeglować i dla których koniecznie potrzebny jest przekop Mierzei? Wnioski wyciągnijcie sami. Dodam, ze nadal na plażach akwenu należącego do województwa warmińsko-mazurskiego obowiązuje zakaz kąpieli spowodowany wystąpieniem bakterii koli.
Nie ukrywam, że miłą niespodzianką było pojawienie się Pana Burmistrza Tolkmicka w tamtejszym porcie, na moment przed wypłynięciem na piękny, wielki akwen tak niedoceniany przez większość władz samorządowych gmin nadzalewowych. Wszak wyniki naukowe wykorzystane przez samorząd dają prawdziwy
nowoczesny oręż. Bardzo obiecujące są takie spontaniczne spotkania, nieskrępowane manierami oraz nieograniczone ścianami, których główną esencją jest szczera i konkretna wymiana informacji, poglądów czy sugestii. Po prostu rozmowa bez zbędnej obłudy i wymuszonej grzeczności. Tak właśnie było podczas tego spotkania, kiedy spotkał się szef grupy naukowców, profesor Marek Kruk i przedstawiciel władzy samorządowej, pan Andrzej Lemanowicz. Burmistrz Tolkmicka żywo jest zainteresowany badaniami, a z grupą naukowców zna się osobiście od dawna.
Ponownie zadaję pytanie, które zadałem we wcześniejszym materiale
„Piękny, wielki, zapomniany akwen” - jak to jest, że akwen o wielkości zbliżonej do wielkości wszystkich jezior mazurskich, po których pływa, według różnych źródeł, około 60 tys. jachtów i żaglówek, jest tak słabo spopularyzowany? Przecież nie ma zdanych przeszkód, żeby tysiące żeglarzy z jezior mazurskich przypłynęło na Zalew.
Dlaczego nie widać jednostki o nazwie „Nowa Hanza” na naszych wodach, czyżby nie było chętnych do korzystania z oferty przedłożonej w punkcie II. Cennik opłat „Nowa Hanza” na stronie http://www.port.elblag.pl/pl/cennik.html.
Nasi samorządowcy, podróżując po świecie i Polsce, zachwycają się i chwalą inne, piękne zakątki, lobbując drogę wodną E 70, i wypada im to robić, jeśli ich na takie podróże stać - finansowo i czasowo. Nie wypada natomiast nie znać i zapominać o pięknym wielkim akwenie, który potrzebuje natychmiastowej pomocy, bo niewiele brakuje, żeby stał się przysłowiowym szambem.
[fotor]
Tego samego samorządowca, który już raz na łamach portEl.pl przedstawił mnie jako elblążanina, który „…głosi niechęć do rozwojowych pomysłów…”, poinformuję, że bardzo się myli. Jako rodowitemu elblążaninowi, który ma tu rodzinę, tu mieszka i nie zamierza stąd uciekać, nie mniej zależy na rozwoju Elbląga i okolic niż Panu Radnemu.
Myślę, że jest wiele pomysłów, aby zagospodarować piękną wysoczyznę i akwen Zalewu. Prawdziwą wręcz kopalnią pomysłów są wpisy w rubryce „…a moim zdaniem” pod każdym artykułem dotyczącym naszego regionu. Nie mniej fantastycznym rozwiązaniem niż przekop, a przynoszącym od razu dochód, a nie koszta, byłoby puszczenie niewinnej plotki, że zimą 1945 roku przez lód z Kenigsberga do Gdańska uciekał między innymi konwój ciężarówek z ładunkiem Bursztynowej Komnaty. Po zbombardowaniu przez samoloty rosyjskie lód pękł i ciężarówki zostały zatopione, obecnie leżą w kilkumetrowym mule Zalewu. Mało, że byłoby głośno, to i chętnych poszukiwaczy znalazłyby się dziesiątki. Wystarczyłoby wydać odpowiednio wysoko płatne koncesje na eksplorację akwenu oraz zapewnienie, że wydobyty sprzęt wojskowy typu armaty, czołgi, broń, będą mogli zabrać i powiększyć własne kolekcje.
Następny pomysł to przywrócenie słynnych barkasów - idealnych łodzi do pływania po Zalewie Wiślanym, jako wyjątkowej atrakcji dla turystów, i stworzenie prawdziwego symbolu tego akwenu.
Jednocześnie można byłoby wytypować jedno z wielu pięknych wzgórz Wysoczyzny Elbląskiej, gdzie mogłoby postać centrum nauki latania na lotniach.
Oczywiste jest również, że musi powstać jak najszybciej tramwaj wodny oraz prom samochodowy na trasie Tolkmicko - Krynica Morska.
Kolejny pomysł na ściągnięcie potencjalnych turystów to utrzymanie stałych połączeń wodnych między portami Elbląg, Kenigsberg-Bałtijsk. To przedsięwzięcie wręcz priorytetowe, ważniejsze niż droga E 70, powinno być silnie lobbowane przez nasze władze samorządowe. Nie wyobrażam też sobie, żeby ten region pozbawiony został kolejki nadzalewowej z połączeniem Gdańsk - Elbląg - Kenigsberg.
Lecz najważniejszą sprawą jest zidentyfikowanie odpowiedzialnego za obecność bakterii koli w wodzie Zalewu! W przeciwnym wypadku bowiem, poważne środki finansowe wydane na zagospodarowanie porcików i plaż po prostu zostaną „wyrzucone w muł”.
Grzechem w tym momencie byłoby zapomnieć o „prawdzie oczywistej” dla wszystkich, a nie tylko dla wybrańców, że powinna jak najszybciej zostać zbudowana Osada Truso. Oczywiście w miejscu, gdzie została odkryta - przy drodze nr 7. Absolutnie nie replika i nie na Wyspie Spichrzów!
Zaproponujcie sami, co powinno być zrobione, aby powiat elbląski nie był przysłowiowym Elblążkowem w województwie szuwarowo-bagiennym, jak to określa wielu internautów.
Pozdrawiam serdecznie, Wowka