Gerard Kwiatkowski: zagadki jego pochodzenia i tożsamości (Odc.1, Odkrycie na plebanii w Suszu)

Niniejsza publikacja jest próbą rekonstrukcji okoliczności, które doprowadzały do trzykrotnej zmiany nazwiska, a więc i tożsamości Gerarda Kwiatkowskiego. Oparłem ją na twardych faktach oraz pewnym zakresie na tzw. „educated guess”. Jej celem jest przedstawienie sylwetki Gerarda w kontekście szerzej lub zgoła w ogóle nieznanych faktów oraz uzmysłowienie elblążanom przez jakie „zakręty i stromizny” wiodła jego życiowa droga do Galerii El. W ten sposób chcę jeszcze bardziej przybliżyć elblążanom Gerarda Kwiatkowskiego, który jest Honorowym Obywatelem Elbląga oraz jedną z najwybitniejszych postaci w jego powojennej historii. Ze względu na obszerność materiału zdecydowałem się go opublikować w dwóch odcinkach.
Niespójne biografie
Biografie Gerarda Kwiatkowskiego zgodnie podają, że urodził się we wsi Faulen, czyli dzisiejszym Ulnowie. Jednak zdecydowana większość źródeł twierdzi, że było to w roku 1930. Różnie też przedstawiają pochodzenie i narodowość Gerarda. Nie ma również między nimi zgody co do nazwiska, pod jakim przyszedł na świat.
Ulnowo (niem. Faulen) leży 5 km od Susza (niem. Rosenberg in West Preussen). Karina Dzieweczyńska ustaliła, że przedwojenni katoliccy mieszkańcy tej miejscowości byli parafianami kościoła pw. św. Rozalii w Suszu. Skontaktowała się też z miejscowym proboszczem i potwierdziła, że w parafialnej księdze chrztów figuruje Gerhard Jürgen Kwiatkowski, urodzony w 1933 roku. Udaliśmy się tam, by naocznie potwierdzić ten fakt. Warto było.
Księga chrztów z kościoła św. Rozalii w Suszu
Po wieczornej mszy świętej w kościele, do którego zapewne uczęszczał z rodzicami mały Gerard, udaliśmy się na plebanię. Tam przyjaźnie przyjął nas ksiądz proboszcz, który wcześniej uprzedzony przez Karinę, przygotował już księgę chrztów. Pierwsze wpisy w księdze pochodziły z roku 1924. Zbliżając się do roku 1930 natężaliśmy uwagę, odczytując kolejne pozycje w rejestrze. Emocje rosły i oto jest! Pod datą dzienną 5 listopada 1933 r. zarejestrowano chrzest Gerharda Jürgena Kwiatkowskiego, urodzonego 22 października 1933 r. we wsi Faulen. A jednak było to 3 lata później niż sam podawał.
Zapis z księgi chrztów rozstrzyga jednoznacznie, kiedy nasz bohater się urodził, pod jakim nazwiskiem oraz jakie imiona mu wówczas nadano. Ich kombinacja to również mocna wskazówka - podpowiedź co do jego pochodzenia i narodowości.
Na pograniczu
Kwiatkowscy byli rodziną z pogranicza polsko-niemieckiego. Wieś Faulen leżała na terenie tej części historycznego Powiśla, które nieprzerwanie rządzone było przez Niemców, wchodząc najpierw w skład państwa zakonnego, potem Prus Książęcych (będące w latach 1466 – 1657 lennem polskim), a następnie kolejnych odsłon państwa pruskiego.
Tereny te były w ok. 15-20 proc. zasiedlone ludnością polskojęzyczną, najczęściej katolicką, która przenikała tam z nieodległych rejonów rdzennie polskich. Niestety świadomość narodowa była wśród tej ludności ograniczona, a państwo pruskie nie nagradzało za przyznawanie się do polskości. Pod naciskiem otaczającego ich zewsząd żywiołu niemieckiego, z biegiem lat coraz bardziej mu ulegali. Nie należy się więc dziwić, że w plebiscycie w lipcu 1920 tereny te przypadły Niemcom, co sprawiło, że weszły w skład prowincji Prusy Wschodnie, które zostały oddzielone od reszty Republiki Weimarskiej/Rzeszy tzw. “korytarzem polskim”.
Losy tej mającej polskie korzenie i nadal jeszcze mówiącej po polsku ludności Powiśla opisał Melchior Wańkowicz w swojej relacji z przedwojennej podróży przez Prusy Wschodnie, wydanej drukiem pod tytułem „Na tropach Smętka”. Tak więc można z dużą dozą pewności powiedzieć, że rodzina Kwiatkowskich z Faulen mówiła między sobą i z im podobnymi po polsku lub jakimiś dialektem polsko-mazursko-niemieckim. Przypuszczam więc, że młody Gerhard mógł znać, rozumiał i być może posługiwał się językiem polskim lub jego lokalną odmianą.
Dwoje niepolskich imion - Gerhard Jürgen - wskazuje na silne niemieckie wpływy kulturowe. Rodzącym się tu w rodzinach o polskobrzmiących nazwiskach dzieciom z reguły nadawano niemieckie imiona. Podobnych przykładów naleźliśmy bardzo wiele w księdze chrztów, którą wertowaliśmy. Czy Kwiatkowscy i im podobni byli Polakami czy tylko polskojęzyczną ludnością? – tego nie wiemy, niemniej na podstawie danych z księgi chrztów można przyjąć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że nie byli to Niemcy, albo inaczej – byli bardziej Polakami niż Niemcami.
Gerard w czasach, kiedy prowadził Galerię EL mówił niejednokrotnie o sobie, że „ma polskie serce, ale myśli po niemiecku”. W świetle tu przedstawionych okoliczności z wczesnych jego lat życia, uważam, że to bardzo trafne określenie. Powstało ono właśnie w efekcie fenomenu pogranicza, gdzie jednostka pozostawała pod wpływem różnych, nierzadko sprzecznych, wpływów kulturowych, a zmuszona okolicznościami – bywało, że musiała przywdziewać różne „kostiumy tożsamościowe”.
W drugim odcinku opowiem o kolejnych metamorfozach tożsamościowych, przez które - po opuszczeniu rodzinnego Faulen - przechodziła rodzina Kwiatkowskich, a wraz nią Gerard.
Wkrótce ciąg dalszy - Daniel Lewandowski
Artykuł ten powstał w dużej mierze w efekcie prowadzonych na przestrzeni lat poszukiwań, rozmów i analizy zbieranych danych i okruchów informacji. W tym miejscu pragnę szczególnie podziękować:
Ninie i Jerzemu Wojewskim za wszystkie szczegóły jakie przez lata przekazywali mi na temat Gerarda Kwiatkowskiego oraz za wszelkie wysiłki jakie czynili dla upamiętnienia jego osiągnięć i zasług dla Elbląga,
Karinie Dzieweczyńskiej, z którą – kiedy była kuratorką sztuki w Galerii El- wielokrotnie rozmawiałem na poruszane w tym artykule tematy i która podzieliła się ze mną wieloma cennymi wiadomościami i odkryciami
Przygotowując ten materiał korzystałem z następujących publikacji:
Poniżej załączam linki do moich wcześniejszych publikacji, które łączą się i zazębiają tematycznie z niniejszym opracowaniem:
Wszystkich zainteresowanych współpracą w zakresie polskiego powojennego Elbląga zapraszam do kontaktu na adres daniel.lewandowski1967@gmail.com