Kiedy się już otrząsnąłem po tym „internetowym łomocie” postanowiłem kontynuować temat. Mylą się bowiem ci, którzy myśleli, że poprzedni artykuł powstał, żeby się żalić lub co gorsza - wzbudzić współczucie. Dąbrowa to tylko pretekst do otwarcia dyskusji na temat dzielnic peryferyjnych Elbląga i ich obecnego statusu oraz przyszłości. Jest ich więcej – Drewnik, Zajazd, Bielany, Modrzewina, Rubno Wielkie, Krasny Las, Próchnik, Stagniewo, Nowe Pole. Wspólny mianownik tych rejonów miasta to ogólnie rzecz ujmując niedorozwój infrastruktury, czyli koszmarne drogi lub zgoła ich brak, brak kanalizacji sanitarnej, nieistniejące chodniki, brak oświetlenia ulicznego itd itp. Tymczasem mieszkańcy tych dzielnic to również elblążanie.
Po co Elblągowi 80 km kwadratowych ?
Elbląg to miasto na prawach powiatu z terytorium o powierzchni blisko 80 km kw., na którym żyje jakieś 110 tys. osób. Mapa Elbląga jest jak mapa każdego innego miasta. Im dalej od centrum tym zabudowa mniej intensywna. Gdyby jednak przenieść tą całą mniej lub bardziej oddaloną zabudowę w kierunku centrum i włączyć ją do tego „centralnego” obszaru wówczas taki miejski Elbląg zająłby sumarycznie nie więcej niż 30 km2. Dla lepszej wizualizacji podaję, że najbardziej centralna dzielnica Elbląga czyli Nowe Miasto / Śródmieście ograniczone ul. Rycerską od zachodu, al. Tysiąclecia od południa, ul. Hetmańską od wschodu i al. Armii Krajowej od północy to obszar zabudowany o wymiarach 600 x 400 m, czyli zaledwie ćwierć km kw.
Tymczasem Elbląg to terytorium o całkowitej powierzchni aż 80 km kw. i ktoś chciał, aby nad tym całym terytorium i mieszkającymi tam obywatelami to właśnie Urząd Miejski w Elblągu był organem nadrzędnym, sprawującym władzę samorządu terytorialnego. Po co więc Elblągowi aż 80 km kw. obszaru do administrowania?
Na pewno pamiętacie z historii kolejne przywileje królewskie dla naszego miasta, powiększające jego terytorium. Dzięki tym uposażeniom miasto się bogaciło, czerpiąc z tych terenów różnego rodzaju przychody z produkcji lub ściągając daniny. W tym względzie od średniowiecza niewiele się zmieniło - im większe terytorium miasta, tym więcej pieniędzy z podatków wpływa do jego kasy. Współcześnie jednak za w.w. przywilejem kroczy też i obowiązek. Nie ma bowiem żadnego aktu prawnego, który by wyłączał dalej położone dzielnice miasta z partycypowania w rozdziale miejskich inwestycji, a władzom tego miasta przyzwalał na abdykowanie z gospodarskich obowiązków w stosunku do tych dzielnic.
Kiedy mieszkańcy brytyjskiej kolonii zamorskiej w Ameryce podjęli walkę o niezależność szermowali hasłem „No taxation without representation” (ang. „Nie będziemy płacić podatków jeśli odmawia się nam udziału w rządzeniu”). Broń Boże, żeby mnie ktoś nie posądził o nawoływanie do secesji! Ale być może dzisiejsi elblążanie mieszkający na rubieżach Elbląga powinni wespół zakrzyknąć rymowanką „Podatki odprowadzamy, ale nic z tego nie mamy”, albo „Tu płacimy podatki i chcemy, by miasto TU czyniło wydatki”, … a przynajmniej jakąś ich część od czasu do czasu.
Zawieszam więc w przestrzeni publicznej otwarte pytanie o podział środków finansowych przeznaczonych na inwestycje miejskie. Mówię o sprawiedliwym podziale, którego formuła mądrze łączyłaby zasługi i potrzeby. Myślę, że ten temat zasługuje na jakąś obywatelską debatę. Jest oczywiste, że pieniędzy w budżecie jest tylko tyle ile jest. Szanse na ich zwiększenie są raczej ograniczone. Ale ciągle możemy te środki sprawiedliwiej dzielić i przydzielać, by nikt, kto te środki generuje, nie miał poczucia dyskryminacji i lekceważenia.
Nie chcieli do miasta
Na koniec wspomnę o walce jaką stoczyło Gronowo Górne u schyłku lat 90. XX w. (w kontekście przeprowadzanej wówczas reformy administracyjnej kraju) o to, żeby nie znaleźć się w granicach administracyjnych miasta Elbląga. Zresztą co jakiś czas media donoszą o kolejnych gminach graniczących z większymi ośrodkami miejskimi i broniących się rękami i nogami przed wchłonięciem przez te ośrodki. Dlaczego? Ano dlatego, żeby pieniądze z podatków generowanych tam lokalnie nie trafiały do kasy miasta, tylko aby gmina mogła je dysponować według własnego uznania i potrzeb, a przede wszystkim na pożytek tych, którzy tam mieszkają.
Zachęcam do merytorycznych wypowiedzi.
Komentarz do głównego zdjęcia: Okładka wydanej w 1987 r. na 750-lecie Elbląga broszurki z serii „Biblioteczka Elbląska”. Tytuł jakże aktualny w kontekście omawianej problematykiNomen omen właśnie w 1987 r. Elbląg poczynił szczególnie rozległe „aneksje terytorialne” i znacząco przesunął swoje granice na północ. W okresie schyłkowego PRL-u planowano, że docelowo w Elblągu mieszkać będzie 150 tys. ludzi…
Daniel Lewandowski, cdn.
Osoby zainteresowane historią Dąbrowy, jej dniem dzisiejszym jaki i przyszłością tej dzielnicy Elbląga zapraszam do współpracy i kontaktu pod adresem daniel.lewandowski1967@gmail.com Zachęcam też do włączenia się w działania Stowarzyszenia „Nasza Dąbrowa”. Do tej pory na temat i w sprawach tej dzielnicy opublikowałem następujące artykuły:
Opowieści o Dąbrowie, odc. 1 - Publiczna Szkoła Powszechna w Dąbrowie - czy ktoś jeszcze pamięta?
Opowieści o Dąbrowie, odc.2 – Lata powojenne
Opowieści o Dąbrowie, odc.3 - Lata 1945-54 na podstawie kroniki szkolnej
Opowieści o Dąbrowie, odc. 4 - Lata 1954-72 na podstawie kroniki szkolnej
Opowieści o Dąbrowie, odc. 5 - Ciekawostki o Kumieli, młynach leśnych, mostach i … Grunwaldzie
Opowieści o Dąbrowie, odc. 6 - Wspomnienia byłych i obecnych mieszkańców Dąbrowy
Opowieści o Dąbrowie, odc. 7 - Jeszcze o leśnych młynach i kuźni na Kumieli. Errata
Opowieści o Dąbrowie, odc. 8 - Daleko od miasta i jego standardów, czyli dąbrowskie bolączki
Odkryj „Romantyczną Wysoczyznę Elbląską”