Dziewięć kolejek rundy rundy jesiennej II ligi już za Olimpią Elbląg. Do tego wygrane dwa mecze Pucharu Polski i awans do drugiej rundy tych rozgrywek. Bilans w lidze: 4 zwycięstwa, 4 remisy i 1 porażka. Biorąc pod uwagę mecze pucharowe doskonała passa żółto-biało-niebieskich meczów bez porażki wynosi już 10.
- Ja już jestem tyle lat w piłce, że nic przed sezonem nie zakładam, bo to jest wróżenie. Tu nie o to chodzi. Liczą się punkty i konkrety na boisku - mówił Kamil Wenger, kapitan Olimpii Elbląg po sobotnim meczu z Wisłą Puławy pytany o tę serię.
- To nas tylko buduje i daje pewność siebie. Skoro 10 razy z rzędu nie przegraliśmy, to nie myślimy o tym, co się stanie, jak [ta seria się skończy - przyp. SM]. Wychodzimy z założenia, że chcemy wygrać i nie kalkulujemy, że dziś gramy na remis, bo seria się skończy. Bać to się może żołnierz, że nie wróci do rodziny, a nie ktoś kto wykonuje swój ulubiony zawód i ma radość z tego - dodał Przemysław Gomułka, trener Olimpii Elbląg.
Nie będziemy w tej chwili pompować balonika, bo murawa wszystko zweryfikuje, ale Hutnik Kraków (kolejny rywal Olimpii) nie wydaje się być drużyną, która tę piękną żółto-biało-niebieską serię mogłaby przerwać.
Trener - zagadka
Przemysław Gomułka objął pierwszą drużynę Olimpii w czerwcu tego roku, po tym jak poprzedni szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich zdecydował się spróbować swoich sił w pierwszoligowej Resovii Rzeszów. W czerwcu pierwsza drużyna Olimpii faktycznie nie istniała - do dyspozycji trenera było kilku doświadczonych piłkarzy i młodzieżowcy z Akademii. A czasu na złożenie drużyny bardzo mało.
- Przychodząc tutaj dokładnie cztery tygodnie temu miałem pięciu zawodników. Tydzień później było ich czterech, bo Czarny odszedł do Puszczy Niepołomice. Nie jestem czarodziejem, który w trzy tygodnie pięcioma zawodnikami zbuduje drużynę i wywalczy Puchar Polski i mistrzostwo. Dobierałem zawodników, którzy pasowali pod model gry, ale także pod nasz budżet. Mogłem wziąć każdego zawodnika, którego chciałem, ale też nie chciałem brać takich, którzy tutaj przyjdą odcinać kupony, tylko tych, którzy jak założą tę koszulkę, to oddadzą wszystko dla tej drużyny i będą spełniać moje wymagania w danym systemie gry. Na dzisiaj mam zbudowaną drużynę, która bardzo rozumie to, co im przekazuję. Która potrafi pokazać to na boisku, ale żadnego celu nie mamy dogadanego, że chcemy awansować, dojść do barażu, czy się utrzymać. Naszym celem jest rozbudować nasze DNA gry, nasz pomysł, rozwijać młodych zawodników i żeby ludzie, którzy przychodzą na ten stadion widzieli, że ta drużyna oddaje serce na boisku i gra ofensywnie - mówił Przemysław Gomułka na przedsezonowej konferencji prasowej.
Postać trenera dla przeciętnego kibica też była zagadką. Elbląski zespół jest pierwszym, który Przemysław Gomułka prowadzi samodzielnie na szczeblu seniorskim. Wcześnie pracował z młodzieżą w klubach niemieckich oraz był w sztabie szkoleniowym reprezentacji Afganistanu. Nic więc dziwnego, że wśród kibiców Olimpii panowały mieszane nastroje. Porażka w pierwszym meczu z Górnikiem Polkowice (0:1) nie była zaskoczeniem.
Ale warto zwrócić uwagę na mecz z Górnikiem (17 lipca) i sobotnie spotkanie z Wisłą Puławy (3 września). W pierwszym meczu Olimpia traci bramkę tuż przed przerwą. W drugich 45 minutach ... „Trzeba szczerze przyznać, że to Górnik wyglądał na drużynę, która przegrywa. Zespół z Dolnego Śląska był aktywniejszy i groźniejszy. Olimpia strzał oddała w 67 minucie. Próbował Famulak, ale piłka poszybowała nad poprzeczką. Ogólnie mecz nie był porywającym widowiskiem. Brakowało dokładności i spokoju. Było dużo szarpanej gry i walki. Potwierdzeniem były żółte kartki. Arbiter pokazał ich łącznie osiem.“ - tak opisywaliśmy drugą połowę.
W ostatnią sobotę... po pierwszej połowie można się było zastanawiać czy bezbramkowy remis będzie sukcesem. Szybki gong w drugiej połowie. Elbląski bokser wie, co robi źle, wie co ma robić dalej, odrabia straty i w ostatnich minutach odwraca losy meczu inkasując trzy punkty.
Trochę liczb z meczu z Górnikiem. Posiadanie piłki: 51 proc dla Olimpii, strzały celne (we wszystkich statystykach Olimpia na pierwszym miejscu) 3- 6, strzały ogółem: 10 -11, niebezpieczne ataki 35 - 50. I to samo po meczu z Wisłą: posiadanie piłki: 52 proc. dla Olimpii, strzały celne: 5 - 6, strzały ogółem 16 - 16, niebezpieczne ataki 38 - 50.
Liczby
W dziewięciu meczach ligowych Olimpijczycy zdobyli 16 punktów, 13 bramek zdobytych, 7 straconych. Rzut oka w przeszłość. Na tym samym etapie(po 9 kolejkach) rok temu ekipa Tomasza Grzegorczyka miała 15 punktów (6. miejsce w tabeli) i stosunek bramek 8 - 8. Sezon 2020/21 (Łukasz Kowalski i Dariusz Kaczmarczyk) - 6 punktów, bilans 9 - 14, przedostatnie miejsce w tabeli. Patrząc dalej w przeszłość wysuwa się jeden wniosek: to najlepszy pod względem sportowym start sezonu w wykonaniu żółto-biało-niebieskich od kiedy w 2016 r. wrócili do II ligi.
Lepsze pierwsze dziewięć kolejek znaleźliśmy dopiero w 2015 r. w III lidze. Zespół Adama Borosa miał wtedy 23 punkty i bilans bramek 27 - 1.
Wracamy do roku 2022. W meczach ligowych (ze względu na brak danych nie bierzemy pod uwagę mecz ze Zniczem Pruszków) Olimpijczycy posiadali piłkę średnio przez 48,75 proc. czasu gry. Warto zwrócić uwagę na strzały celne“ w ośmiu meczach żółto-biało-niebiescy średnio oddawali 3,75 celnego strzału na mecz; rywale - 4,125. Średnia statystyka strzałów ogółem - Olimpia 11, rywale 13. Groźne ataki: znów przewaga przeciwników: Olimpia: 33,75, rywale - 44,375. Stałe fragmenty gry, z których najczęściej kreowane jest zagrożenie pod bramką też liczbowo lepsi są przeciwnicy. I tak: rzuty rożne Olimpijczycy wykonują średnio 3,875 na mecz, rywale - 5,5. Rzuty wolne: Olimpia - 17,375, rywale - 24,625. Elblążanie za to „lepsi“ są w faulach: 21,875 na mecz vs 18,125 na mecz.
Suche liczby nie pokazują jednak całości obrazu. Bo ostatecznie liczy się to co w sieci. A tu wygląda to dobrze. 1,44 strzelonej bramki na mecz i 0,78 straconego gola na mecz. (Statystyki goli obejmują dziewięć meczów w II lidze). Bardzo dobrą robotę robi defensywa - z siedmioma straconymi golami Olimpia zajmuje pierwsze miejsce w II lidze w tej statystyce. Andrzej Witan kilkanaście razy w ciągu rundy wyszedł z nieprawdopodobnych tarapatów. Dużym plusem jest też blok defensywny najczęściej występujący w zestawieniu Adrian Piekarski, Kamil Wenger i Łukasz Sarnowski.
Przepis na sukces?
- Chodzi o konkrety na boisku i o punkty. Na razie to funkcjonuje. Trenujemy mocniej niż gramy. Dzięki temu w meczu mamy łatwiej niż podczas treningu - mówił Kamil Wenger.
- Pewnie widzieliście to już we wcześniejszych meczach. Jesteśmy drużyną elastyczną, która potrafi grać w różnych systemach. Trenujemy też w różnych systemach . Nie mamy może takiej powtarzalności jak drużyny, które stale grają cały czas w jednym systemie. Za to mamy tę możliwość zmiany, zaskoczenia. Wcześniej czy później będziemy na naszych zasadach bazować we wszystkich systemach, w których gramy. Myślę, że na koniec będzie to ogromną przewagą Olimpii Elbląg - powiedział szkoleniowiec elbląskiego zespołu.
„Na mieście“ pojawiły się już legendy o ciężkich treningach żółto-biało-niebieskich. Nie każdy jest w stanie dotrwać do jego końca. Efekty: pięć bramek zdobytych w ostatnim kwadransie gry, z czego cztery były na wagę punktów. Z kronikarskiego obowiązku odnotujemy najbardziej skutecznych Olimpijczyków: Aron Stasiak sześciokrotnie wpisał się na listę strzelców (4 w lidze i 2 w PP), Marcin Rajch - trzykrotnie. Ale też trzeba zauważyć, że te bramki to zasługa całego zespołu. Często strzelcy po prostu „dopełniali formalności“ po doskonałych sytuacjach wypracowanych przez kolegów. Olimpia w tym sezonie nie wisi na indywidualnościach - jej siłą jest kolektyw, rozpędzona żółto-biało-niebieska ściana.
Młodzież
W tym sezonie wychowankowie Akademii Olimpii wchodzą do pierwszej drużyny z przytupem. Trener Przemysław Gomułka ma trochę ułatwione zadanie, bo elbląscy młodzieżowcy trochę minut i doświadczenia łapali u poprzednich szkoleniowców. Przemysław Gomułka nie boi się jednak stawiać na młodzież i widok trzech wychowanków na murawie nie należy do rzadkości. Pewne miejsce w wyjściowej „11“ wywalczyli Łukasz Sarnowski i Marcin Czernis. Doskonale wszedł w drużynę Jakub Branecki. A w kolejce czekają jeszcze Dominik Kozera, Sebastian Milanowski i inni.
I widać to w klasyfikacji Pro Junior System. Nie ma się co oszukiwać, pieniądze z PJS są ważne w budżecie Olimpii. Po dziewięciu meczach Olimpijczycy mają na koncie 3782 punktów. W tym sezonie młodzieżowcy muszą rozegrać minimum 450 minut w co najmniej 10 meczach, aby ich pobyt na murawie wliczał się w zdobycz punktową klubu. W Olimpii na razie punktuje pięć osób: Łukasz Sarnowski (778 minut), Marcin Czernis (748 minut), Jakub Branecki (350 minut), Dominik Kozera (9 minut) i Konrad Łabecki (6 minut). I tu warto zauważyć, że wymieniona piątka to wychowankowie olimpijskiej Akademii i w związku z tym punktują w Pro Junior System podwójnie.
Warto też zwrócić uwagę na Dawida Wierzbę. Obrońca, wychowanek Olimpii został w drużynie mimo zakończenia wieku młodzieżowca i jest dobrą alternatywą w bloku obronnym. Być może dostanie szansę gry w najbliższym meczu z Hutnikiem Kraków. Łukasz Sarnowski grający najczęściej w bloku obronnym będzie musiał pauzować za czwartą żółtą kartkę w sezonie.
Puchar Polski rządzi się własnymi prawami
Podtytuł jest może banałem, ale żeby napisać fajną przygodę w Pucharze Polski trzeba mieć trochę szczęścia w losowaniu. Zmiana regulaminu rozgrywek skazała Olimpię na mecz w rundzie wstępnej. W Krakowie Olimpijczycy zmierzyli się z tamtejszą Garbarnią. Konkurs rzutów karnych czasami jest uważany za loterię, ale oprócz umiejętności czysto piłkarskich sprawdza też opanowanie piłkarzy. W Krakowie lepsi w tej części spotkania byli podopieczni Przemysława Gomułki. Zwycięstwo 3:2 w karnych dało awans do pierwszej rundy.
I tu też trzeba było mieć odrobinę szczęścia w losowaniu. Można było wylosować trudnego i nieatrakcyjnego rywala i z nim odpaść. Ostatecznie los przydzielił trzecioligowy Bałtyk Gdynia. Żółto-biało-niebiescy wykorzystali kryzys formy gdynian i pewnie awansowali do drugiej rundy.
I znów w losowaniu sprzyjało szczęście. Może nie pełnia szczęścia, gdyż gdyby los sprawił, ze mecz z KKS Kalisz odbył się w Elblągu byłoby jeszcze lepiej. A tak żółto-biało-niebieskich czeka wyjazd do Wielkopolski. Rywal niewygodny, ale... - Nie dzielę tutaj przeciwników na pucharowych i ligowych. Z każdym rywalem mamy jeden cel: zwycięstwo. To jest wpisane w każdym planie na mecz i nie dlatego, żeby było, tylko chciałbym aby drużyna prezentowała taką postawę na boisku. Nieważne z jakim rywalem. Gdybyśmy wylosowali Legię Warszawa, też bym powiedział, że chcemy wygrać. Wylosowaliśmy Kalisz, który jest teraz w gazie. Wyeliminował Widzew Łódź, który nie jest przypadkową drużyną. Naszym celem jest zajść jak najdalej. Nie wykorzystujemy Pucharu Polski, aby dawać minuty zawodnikom, którzy nie grają w lidze. Grają piłkarze, którzy na to zasłużyli. Tak jak było to z Bałtykiem Gdynia. Wyszliśmy mocną kapelą i tak będzie zawsze. Chcemy przejść jak najdalej - tak Przemysław Gomułka ocenił losowanie drugiej rundy Pucharu Polski.
Rozegranie meczów pucharowych zaplanowano na 18 - 20 października. Trener powiedział, że KKS Kalisz jest w „gazie“, ale my też chcielibyśmy zauważyć, że „w gazie“ są też jego podopieczni. Trudno wróżyć, co zmieni się przez miesiąc, który pozostał do rozegrania meczów pucharowych... Po raz kolejny napiszemy, że nie chcemy pompować balonika, ale w wyniku losowania Olimpijczycy stanęli przed szansą zapisania kolejnej fajnej przygody w Pucharze Polski.
Co dalej?
W to nie będziemy wnikać. Najważniejszy z punktu widzenia kibiców mecz w tej rundzie drużyna już wygrała. 4:0 z olsztyńskim Stomilem pokazało siłę tej drużyny. Elementami pozasportowymi funkcjonowania klubu nie będziemy się w tym tekście zajmować. A pod względem sportowym niech ta przygoda trwa jak najdłużej.