Jak to się robi w E.Leclercu

57
27.02.2005
Jeden z naszych Czytelników nadesłał nam ten tekst. Wolelibyśmy umieścić go w dziale “50 lat temu”, ale niestety historia miała miejsce dziś.
Miałem dzisiaj przyjemność, wątpliwą jak się potem okazało, kupować kilka drobiazgów w supermarkecie E. Leclerc. Na koniec udałem się po raz pierwszy do działu alkoholowego, gdzie nabyłem drogą kupna parę flaszeczek zacnego, chilijskiego wina. Jak w wielu podobnych sklepach należność za alkohol uiszcza się tu od razu na stoisku. Po zapłaceniu w głównej kasie za resztę zakupów wyszedłem już na zewnątrz, gdy dobiegł mnie głos “Proszę pana, proszę pana ...”, a potem jego źródło w postaci pana ochroniarza, który zaprosił mnie z powrotem, do środka hali sklepowej. Pan poprosił mnie o okazanie paragonu za alkohol. Wyjątkowo udało mi się zadośćuczynić jego prośbie, bo zazwyczaj wyrzucam lub gubię takie kwitki od razu pod odejściu od kasy. Pan jednak ku mojemu zdumieniu na tym nie poprzestał, każąc grzecznie, ale stanowczo czekać. Po chwili podszedł kolejny pan w mundurku i dokonał ponownego oglądu mojego paragonu. Niestety zamiast czegoś w rodzaju dziękuję lub przepraszam usłyszałem powalające z nóg pytanie - "Czy mógłbym skserować ten paragon?". Tego było już za dużo! Z pewną nieśmiałością, bo nie byłem do końca pewien, czy panowie nie rzucą mnie na glebę, wyrwałem z dłoni starszego ochroniarza mój paragon i opuściłem gościnne podwoje E. Leclerca. Nie muszę dodawać, że przez tych kilka minut czułem na plecach oczy dziesiątków ludzi zgromadzonych w okolicznych kolejkach, którzy zdążyli mnie już zakwalifikować do grona pospolitych złodziejaszków. Moja ośmioletnia córka, która niestety była świadkiem tej żałosnej interwencji, spytała “Tata, a skąd ty miałeś wiedzieć, że tam trzeba pokazać ten kwitek?” Szanuję procedury obowiązujące w tym, sklepie. Domyślam się teraz, że ktoś, gdzieś, jakoś po drodze powinien mój paragon ostemplować, zaparafować i chyba skserować!?. Ale to nie powinien być mój problem. Dlatego mam prośbę do osób odpowiedzialnych tam za organizację pracy – egzekwujcie wykonywanie tych procedur najpierw od swoich pracowników, a dopiero potem od klientów i nie urządzajcie wątpliwej jakości publicznych przedstawień z udziałem tych ostatnich. Ja już na pewno więcej w takim show, w E.Leclercu nie wystąpię.
Dane autora znane Redakcji

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem... (od najstarszych)

Pokazuj od
najnowszych
Największe
emocje
W Stanach, rzekom kolebce wolnosci, w niektorych sieciach sa sprawdzane paragony przy wyjsciu. Czemu sie dziwicie, nie rozumiem?
zza miedzy (2005.02.27)

info

0  
  0
...przy wyjsciu ok,może być, ale nie już jak człowiek wyjdzie ze sklepu..., poza tym Eleclerc to wielki shit pod każdym względem..., miejmy nadzieję ze Carefour będzie lepszy...
Zygi (2005.02.27)

info

0  
  0
Nie ma problemu jak są sprawdzane wszystkim, jak np. w Macro. Ale jeśli, się to robi wybranym klientom i to w ten sposób, to budzi chyba zrozumiałe zastzreżenia!
(2005.02.27)

info

0  
  0
tak szczerze mowiac to straszna jest historia... czytalem z zapalem ale sie nic nie wydazylo i jestem zawiedziony, co z tego ze ochroniarze Cie sprawdzili? za alkohol w tym sklepie mozna placic nie tylko na stoisku z alkoholem ale takze przy kazdej glownej kasie gdzie pytaja czy sie placilo i czy mam paragon... Nie posadzcie mnie ze pracuje w tym sklepie ale po prostu tam kupuje i mnie ta historia nie dziwi i mimo ze za hiperami nie przepadam to tytul moze wydawac sie krzywdzacy bo sugeruje ze tam naprawde cos sie stalo...
qwerty (2005.02.27)

info

0  
  0
Niech wywieszą napis - Klient, który się nie domyśli, że powienien pokazać paragon może zostać sponiewierany przez ochroniaży. To będzie wtedy uczciwe podejscie.
(2005.02.27)

info

0  
  0
Ten sklep radzę omijać z daleka, właśnie ze względu na chorą ochronę. W tym sklepie byłem dwa razy, ale ani razu nie udało mi się zrobić zakupów. Pierwszym razem zostałem zatrzymany przy wejściu, bo z plecaczkiem nie wolno wejść. Gdy mówię, że mogą do niego zajrzeć, że mam tam tylko pieniądze i portfel i że mogę również go otworzyć przy wyjściu, powiedzieli że ich nie obchodzi i że do sklepu nie wejdę. Musiałem opuścić sklep. Drugim razem po paru tygodniach wchodzimy z żoną, i ja i ona mamy podobne plecaczki, ledwo udało nam się wejść między półki, a tu dogania nas ochroniarz i ze względu na mój plecaczek wyprasza mnie ze sklepu. Musiałem opuścić sklep. Co dziwne, moja żona z podobnym plecaczkiem mogła kontynuować zakupy, a ja czekałem na parkingu. Było to poniżające. Od tej pory nikt z naszej rodziny nie pójdzie do tego sklepu, i myślę, że nasi znajomi również. Są inne sklepy gdzie klienta się szanuje.
Miejscowy (2005.02.27)

info

0  
  0
i jeszcze mozna sie dowiedziec ze sklep nie odpowiada za rzeczy pozostawione w przechowalni
globalista (2005.02.27)

info

0  
  0
mugł zadzwonic po policje bo ochroniarze nie mają prawa odstawiać takich cyrków
ja to ja (2005.02.27)

info

0  
  0
Nie wiem czy wiecie ale w tym sklepie chodzi taki sobie pa..c z koszykiem i udaje że robi zakupy to niby taki tajniak ale ma chłopak robote tylko pozazdrościć
klient (2005.02.27)

info

0  
  0
Tak proszę Pana należy przy kasie pokazać paragon zapłaty za alkohol . Kasjer powinien porównać zgodność z wynoszonym alkoholem . Od zawsze jest to normalnym trybem obsługi . Ja w każdym bądź razie tak czynię robiąc zakupy tam gdzie sa wydzielone stoiska z alkoholem .
Klient monopolowego (2005.02.27)

info

0  
  0