Mężczyzna od wielu lat jest niepełnosprawny, ale, zdaniem lekarzy, może być sądzony. Na sali sądowej zakłóca jednak przebieg procesu, dlatego również dziś sędzia Władysław Kizyk postanowił, że Jan R. wraz z towarzyszącą mu lekarką zostaną przeniesieni do osobnego pomieszczenia.
Wyjaśnienia składają dzisiaj inni oskarżeni. Jeden z nich - Dominik Ż. w czasie śledztwa nie przyznawał się do winy. Teraz zmienił zdanie. Powiedział, że był członkiem gangu, u Jana R. pracował już wcześniej m.in. przy remontach, a pracę załatwił mu brat: - Wciągnął mnie w to brat. Zaproponował, że mogę sobie dorobić parę złotych, jeżdżąc do Niemiec. Wtedy zacząłem jeździć z papierosami. To był towar Jana R., który płacił też za wyjazdy. Nie potrafię w tej chwili dokładnie określić, ile było takich kursów, ale ich liczba jest zgodna z aktem oskarżenia. Jeszcze wcześniej były także kolizje samochodowe.
Jak ustaliła prokuratura, gang Jana R. z Kisielic działał w Polsce, Niemczech, Holandii i Skandynawii. Na swoim koncie grupa ma mieć wielomilionowy przemyt papierosów i alkoholu, wyłudzenia kredytów i odszkodowań z firm ubezpieczeniowych, a także zabójstwo - w 2003 roku - dwóch szczecińskich biznesmenów.
Sam Jan R. od 26 lat jest niepełnosprawny. W sali sądowej leży na szpitalnym łóżku. Towarzyszy mu lekarz.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter