Emerytowany wojskowy postrzelił 26-latka pod agencją towarzyską. Mężczyzna oddał sześć strzałów. Trzy kule trafiły Krzysztofa D. w klatkę piersiową, udo i łydkę. Mężczyźni wcześniej się pokłócili. Z ustaleń prokuratury wynika, że młodszy zwrócił uwagę starszemu, iż niezbyt elegancko odnosi się do jednej z pracujących w agencji kobiet.
Dzisiaj zeznawała przed sądem barmanka z agencji.
- Oczywiście, że rozpoznaję oskarżonego – powiedziała. - Widziałam, że ten mężczyzna uderzył kobietę w twarz, a Krzysztof D. stanął w jej obronie.
46-latek próbuje się bronić. Dzisiaj złożył nowy wniosek, że rzekomo poszkodowany strzelał do niego z broni gazowej. Sam jednak nie wie, czy tak wówczas było. Oznajmił, że te informacje przekazał mu kolega, z którym przebywał w jednej celi. Stwierdził też, że poszkodowany ma kuzyna, który pracuje w policji. Sąd zapytał więc Krzysztofa D, czy to prawda.
- Nigdy nie miałem broni, nie mam też rodziny w policji – odparł pokrzywdzony.
Sąd zamierza przesłuchać w tej sprawie jeszcze kilku świadków i dopiero później zdecyduje, czy przesłucha w charakterze świadka "kolegę z celi" oskarżonego. Rozprawę odroczono do 14 lutego.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter