Mecenasi w obronie mecenasa

20.02.2006
W czwartek ma zapaść wyrok w sprawie olsztyńskiego mecenasa Zbigniewa T. oskarżonego o to, że w porozumieniu z lekarzem fałszował dokumenty, które mogły stanowić dowody w sądzie.
Zarzuty wobec Zbigniewa T. a także zamieszanych w sprawę lekarza i policjanta wysunął świadek koronny, który występował w jednym z olsztyńskich procesów złodziei samochodów. Proces wobec policjanta został umorzony, natomiast lekarz dobrowolnie przyznał się do winy i otrzymał karę grzywny. Dzisiaj w mowie końcowej prokurator Jan Mieczkowski podkreślał, że zebrane w akcie oskarżenia dowody obciążają mecenasa Zbigniewa T i zażądał dla niego kary 2 lat więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz 7200 zł grzywny. Tymczasem obrońcy, mecenasi Andrzej Żygis i Ryszard Afeltowicz uważają, że ich kolega jest niewinny, bo należy poddać w wątpliwość zeznania głównego świadka w tym procesie. Uważają, że Wojciech B. po prostu pomówił mecenasa, chcąc chronić samego siebie. - Nie ma dowodów na to, że nasz kolega jest winny. Zresztą, Zbigniew T. był pełnomocnikiem osoby, która miała być, przy użyciu bomby, wysadzona przez Wojciecha B. Skoro więc Wojciech B. starał się o uzyskanie statusu świadka koronnego, to miał absolutną świadomość, że w przypadku udowodnienia mu winy straci ten status i poniesie wielką odpowiedzialność karną. To są bardzo ważne okoliczności, które nakazują podejść sądowi do jego relacji w sposób bardzo krytyczny - uważa mecenas Afeltowicz. Jeśli okaże się, że olsztyński adwokat jest winny, to straci prawo do wykonywania zawodu.
R

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter