Do zdarzenia doszło na przejściu granicznym w Gronowie. W czasie odprawy celnej Oleg P., przedsiębiorca, który w Kaliningradzie zajmuje się handlem bursztynem, pokazał zaświadczenie, z którego wynikało, że legalnie wwozi do Polski 540 kilogramów surowego bursztynu. Miał on trafić do Gdańska.
Z przedstawionej dokumentacji wynikało, że towar jest warty 10 tysięcy dolarów. Mimo że dokumenty były w porządku, celnicy postanowili sprawdzić worki z jantarem. Po ich otwarciu okazało się, że surowy bursztyn stanowił on tylko niecałą połowę transportu. Większość towaru, ponad 300 kilogramów, stanowiły wyroby jubilerskie z bursztynu.
- Aby wyjaśnić sprawę, wystąpiliśmy do Rosjan o kopię faktury, którą pokazał nam mężczyzna - opowiada rzecznik Izby Celnej w Olsztynie, Ryszard Chudy. - Okazało się, że dokumenty pokazane nam i celnikom rosyjskim całkowicie się różnią, a rzeczywista wartość towaru wynosił nie 10, lecz... 570 tysięcy dolarów.
Rosjaninowi został postawiony zarzut próby oszustwa celnego, bo zgodnie z polskim prawem, za legalny wwóz do naszego kraju surowego bursztynu cła się nie płaci, zaś w przypadku wyrobów obowiązuje stawka 2,2 procent wartości.
- O ile kilogram surowego bursztynu jest warty około 20 dolarów, o tyle wartość kilograma wyrobów jubilerskich wynosi 1800 dolarów – dodaje Ryszard Chudy.
Celnicy szacują, że gdyby oszustwo się powiodło, z tytułu niezapłaconego cła i VAT skarb państwa straciłby około pół miliona złotych. Nieuczciwy przedsiębiorca stanie przed sądem. Służba celna zatrzymała także nie zgłoszony przez niego towar.
- Jeżeli sąd orzeknie jego przepadek na rzecz skarbu państwa, ogłosimy przetarg i sprzedamy bursztyn, a pieniądze trafią do budżetu państwa - mówi rzecznik.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter