Sprawa toczy się już osiem miesięcy. To bardzo długo, jak na możliwości elbląskiego sądu. Według statystyk bowiem, procesy karne trwają tu średnio tylko dwa miesiące. Na przeszkodzie w zakończeniu sprawy stanął m.in. fakt, że droga do uzyskania informacji np. o tym, czy oskarżony mieszkaniec Kaliningradu był karany, prowadzi przez Moskwę.
- To rzeczywiście bardzo utrudnia sądowi pracę - przyznaje prezes Sądu Okręgowego w Elblągu Jacek Pietrzak. - Związane to jest też z tym, że oskarżeni zmienili swoje dotychczasowe wyjaśnienia i konieczne jest ich zweryfikowanie.
Jak wyjaśnia Jacek Pietrzak, chcąc np. uzyskać informację o niekaralności Olega Cz. sąd najpierw musi wysłać pismo do polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, stamtąd idzie ono do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a następnie do MSZ rosyjskiego, skąd trafi do tamtejszego ministerstwa sprawiedliwości. Na samym końcu administracyjnego łańcucha prośba o informację trafi do sądu w Kaliningradzie.
- Nadal obowiązują nas stare umowy i choć do obwodu kaliningradzkiego z Elbląga jest 60 km, to droga jest bardzo długa - dodaje sędzia Pietrzak.
Proces oskarżonych o morderstwo elbląskiego taksówkarza rozpoczął się w kwietniu br. Do zdarzenia doszło w maju 2003 roku na „berlince”. Ciało 26-letniego taksówkarza Rafała R. znaleźli strażacy, którzy otrzymali zgłoszenie o palącym się przy drodze samochodzie.
Taksówkarz zginął od ran postrzałowych głowy i klatki piersiowej. Z auta zginęło 220 zł. Policja zatrzymała podejrzanych o zabójstwo w Bydgoszczy, po zakrojonej na szeroką skalę obławie.
Sąd ma twardy orzech do zgryzienia, bowiem oskarżeni całkowicie zmienili złożone na początku procesu wyjaśnienia na temat swojego udziału w zdarzeniu. Obu mężczyznom grozi dożywocie.
Zobacz także: "Oczywiście, że zabiłem..."
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter