Bomba wybuchła około godz. 5 rano. Podłożono ją około 20 metrów od wejścia do budynku, pomiędzy dwoma samochodami. Oba zostały uszkodzone. Kilka metrów dalej jest chodnik oraz przebiega linia tramwajowa. Siła wybuchu była tak duża, że fragmenty ładunku wleciały do środka przez okna.
- Na stołach bilardowych leżały takie małe kuleczki - mówi Zenon Urbanowski, zarządca budynku. - Zebrała je policja. Wybuch był na tyle duży, że wyłupał nawet ze ściany fragmenty betonu.
Zarządca dodał, że nie wie dlaczego podłożono ładunek.
- Albo to był szczyt głupoty, albo ktoś chciał sobie "odnowić" Nowy Rok. - mówi. - Bo kogo chcieliby zastraszyć? Kiedy bomba wybuchła, w środku był tylko właściciel klubu, bufetowa oraz dozorca. Gdyby ktoś chciał kogoś zastraszyć, to przecież podłożyłby ładunek, kiedy wewnątrz byłoby więcej osób, a właściciel klubu ma przecież więcej przyjaciół niż wrogów.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi elbląska policja i prokuratura.
O bombie, która wybuchła w elbląskiej taksówce niecały miesiąc temu przeczytasz tekst pt. "Wybuchowy kurs"
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter