Dziś zakończyły się elbląskie obchody światowych Dni Przeciwdziałania Przemocy Wobec Kobiet. W siedzibie Ligi Kobiet Polskich dyżurowali specjaliści, odbyły się także dwa spotkania na temat skutecznego przeciwdziałaniu przemocy. Czy z przemocą można walczyć skutecznie?
Można. My mamy znakomite efekty. Na terenie Elbląga jest szereg instytucji i organizacji pozarządowych, które ściśle ze sobą współpracują i rzeczywiście chcą pomóc tym kobietom. Dzięki np. współpracy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, którego pracownice socjalne ułatwiają rozpoznanie sytuacji, w jakiej dana osoba się znajduje, szybko wiemy, jak mamy prowadzić działania na rzecz kobiet, które do nas trafiają, tak, aby w jak najkrótszym czasie mogły one wrócić do domów rodzinnych i rozpocząć nowe życie.
W debatach wzięły udział panie, którym w ciągu zaledwie kilku miesięcy Ośrodek i inne instytucje pomogły uwolnić się od koszmaru.
Udzielamy pomocy praktycznie przez całą dobę, w zależności od nastroju pań, ich samopoczucia. Przede wszystkim, rozpoczynamy pracę od tego, by poczuły się bezpieczne. Kiedy są już gotowe do podjęcia współpracy, pomagamy w pisaniu pism procesowych. Co ciekawe, w związku z tym, że panie przebywają w Ośrodku, sprawy w sądach w Elblągu, toczą się bardzo szybko. Jednej z pań w ciągu trzech miesięcy udało się załatwić i sprawę rozwodową i alimenty, i eksmisję sprawcy przemocy.
Elbląski Ośrodek Interwencji Kryzysowej ma spore doświadczenie w pomocy kobietom, które doświadczyły przemocy w rodzinie. Czy bez tej pomocy kobieta z Elbląga, z naszego regionu jest - w Pani ocenie – w stanie poradzić sobie z przemocą?
Nie. Mimo, że działa wiele organizacji pomocowych, gdzie są specjaliści, którzy pomagają pisać pisma procesowe, brak wiary we własne siły, brak np. umiejętności odczytywania pism procesowych, czy np. brak wiedzy o tym, kogo jeszcze mogą powołać na świadka, sprawia, że panie są zagubione i nie są w stanie dać sobie rady. Jedynie poprzez wsparcie psychologa i codzienne rozmowy z nami one zaczynają wierzyć w siebie. My zresztą towarzyszymy im w sądzie, podtrzymujemy na duchu - i są tego efekty.
Co powinno się wydarzyć, kto powinien takie działania podejmować, żeby szanse kobiet w wyjściu z przemocy domowej były większe?
Przede wszystkim, o przemocy powinny zawiadamiać wszystkie osoby, które są jej świadkami, które widzą krzywdę, widzą, że dzieje się coś złego – sąsiedzi i rodzina. Nie musi to być doniesienie w formie pisemnej. Wystarczy jeden telefon i organy policji są zobowiązane do udania się na miejsce, rozpoznania sytuacji. Jeśli jest to przemoc ciągła, zakładają tzw. niebieskie karty, co później ułatwia drogę w procesach sądowych.
Problemem jest wciąż to, że sprawy sądowe trwają długo i często nie przynoszą spodziewanych efektów, bo nie udaje się np. wyeksmitować męża, który maltretuje żonę i dzieci.
Okazuje się, że i te sprawy nie muszą długo trwać. Przede wszystkim, pisząc pozew do sądu trzeba dołączyć wszystkie załączniki, jakie są wymagane przy danego typu sprawie, bo to, iż wyrok w niej później się odwleka, jest najczęściej efektem tzw. braków formalnych. Brakuje więc np. aktu małżeństwa, bądź orzeczenia o przestępstwie. Termin rozprawy jest wyznaczany raz na miesiąc, jeśli już na pierwszym posiedzeniu okaże się, że takie braki formalne występują, sprawa ciągnie się w nieskończoność. Największym problemem w całej tej sytuacji wychodzenia z kryzysu jest jednak moment, gdy jest już decyzja o eksmisji i trzeba wydalić sprawcę przemocy. U nas, w wielu sprawach wciąż jest odwrotnie – sprawca przemocy zostaje w domu, a uciekać muszą pokrzywdzeni, ale i ten problem udaje nam się w Ośrodku rozwiązać.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter