Solidarność stanęła wtedy w obronie jednego ze związkowców, który został dyscyplinarnie zwolniony z pracy. Prezes firmy zarzucił pracownikowi rażące naruszenie obowiązków oraz wulgarne zachowanie się i groźby wobec przełożonego. Solidarność z tymi zarzutami się nie zgodziła. Przed malborskim Urzędem Miasta i Gminy pikietowało około 1000 związkowców, którzy ostatecznie przenieśli się na jedno z malborskich skrzyżowań i zablokowali drogę. Kozłowski nie wypiera się zorganizowania manifestacji.
- Chodziliśmy w kółko po przejściu dla pieszych, lecz tylko przez 15 minut, nie więcej- tłumaczy szef elbląskiej Solidarności. - Zarzucono mi później spowodowanie utrudnień w ruchu drogowym.
Kozłowski nie zgadza się z orzeczeniem sądu.
- Już się od tej decyzji odwołaliśmy - dodaje.
Sprawa związkowca, w obronie którego pikietowała Solidarność, trafiła do sądu pracy. Otrzymał on 8400 zł odszkodowania, lecz nie został przywrócony do pracy. Przed sądem toczy się także inna sprawa przeciwko Kozłowskiemu. Zarzucono mu to, że bez pozwolenia zorganizował pokaz sztucznych ogni podczas festynu Solidarności w Elblągu we wrześniu ubiegłego roku.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter