Być może lekko strawestowałem to powiedzenie, ale ta stara dziennikarska zasada sprawdziła się w Elblągu jak rzadko. Jeszcze niedawno nasze miasto nie schodziło z czołówek gazet i wiadomości telewizyjnych, a politycy z najwyższej krajowej półki prześcigali się w wyrażaniu troski o (dobro)byt elblążan. Po wygranej Jerzego Wilka uwaga wszystkich komentatorów i działaczy partyjnych skupiła się na Radzie Miejskiej. Jedni wyrażali obawę, a inni nadzieję, że w podzielonej Radzie nie uda się stworzyć większości, aby wyłonić przewodniczącego i w związku z tym nie dojdzie do zaprzysiężenia nowego prezydenta.
A tu nagle taka miła niespodzianka. Wbrew sugestiom płynącym z niektórych partyjnych centrali, bez jednego głosu sprzeciwu, Rada powołała na stanowisko przewodniczącego członka SLD, a jego zastępcą został kandydat PO. Wybór kolejnego zastępcy związanego z PSL-em już tak nie dziwi, bo ta partia zdobi prawie każdą koalicję w Polsce. Zapowiadana onegdaj przez premiera Tuska polityka miłości dopiero teraz zmaterializowała się w elbląskim ratuszu. W mediach ogólnopolskich natomiast nawet wujek Google znajduje niewiele informacji na ten temat. Bo to nie był dobry news. Waśnie o przewodniczenie Radzie Miejskiej sprzedałyby się znacznie lepiej. Prezydent Wilk po raz pierwszy w trakcie swojego urzędowania zawiódł pokładane w nim nadzieje. Na szczęście stracili na tym tylko wydawcy magazynów informacyjnych. Chociaż może nie tylko.
Jak słuchałem zapowiedzi prezydenta Wilka o planach nawiązania bliskiej współpracy z obwodem kaliningradzkim, to myślę, że on też stracił... sympatię Anny Fotygi. Pani minister, a za nią cały PiS, wielokrotnie bowiem sprzeciwiała się otwarciu strefy bezwizowej dla naszych sąsiadów z północy. Na licznych spotkaniach wieszczyła jakie to plagi na nas w związku z tym spadną - gwałty, rozboje, złodziejstwo i opanowanie całego regionu przez rosyjską mafię. Tymczasem najbardziej spektakularnym przestępstwem jak do tej pory był rajd pijanego Rosjanina, którego wyczyn utonął w morzu podobnych występków naszych kierowców. Teraz pani Fotyga ma prawo czuć się, przywołując słowa klasyka, zdradzona o świcie. Nie dość, że Rosjanie zawiedli ją na całej linii, to do tego PiS-owski prezydent, którego z takim poświęceniem wspierała na Starym Rynku podczas kampanii wyborczej, wbija jej nóż w plecy.
Panie prezydencie, obrał Pan jedynie słuszny kierunek i niech Pan nie da sobie wmówić politykierom z Warszawy, że jest inaczej. Szeroko pojęta współpraca na osi Elbląg - Królewiec, to jedna z niewielu szans na rozwój naszego miasta. Buńczuczne wymachiwanie szabelką i lekceważąco-roszczeniowy stosunek do naszego partnera, w czym lubuje się PiS-owska wierchuszka, może nam tu i teraz tylko zaszkodzić.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter