Od ośmiu lat 12 czerwca Rosjanie obchodzą swoje narodowe święto - dzień przyjęcia deklaracji o państwowej suwerenności Federacji Rosyjskiej - Dzień Rosji. Świętują nasi najbliżsi sąsiedzi - mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego. Tego dnia w stolicy obwodu przygotowano dla mieszkańców wiele atrakcji, w wśród nich występy zespołów i pikniki. W Kaliningradzie trwa festiwal kulturalny, w ramach którego prezentują swój dorobek mniejszości narodowe zamieszkujące nadbałtycki region.
W życzeniach z okazji Dnia Rosji przekazanych społeczeństwu przez gubernatora obwodu kaliningradzkiego Władimir Jegorow przypomniał, że od ogłoszenia przez Rosję deklaracji suwerenności rozpoczęło się odliczanie nowej historii. "Historii demokratycznego państwa, opartego na swobodach obywatelskich, nadrzędności prawa. A jego głównym zadaniem jest - sukces, dostatek i pomyślność obywateli".
W swoim orędziu gubernator Władimir Jegorow wspomniał też o ważnej misji, jaka stoi przed obwodem, gdzie spotkają się Rosja i Unia Europejska, co daje nadzieję, na dalszy rozwój socjalno-ekonomiczny regionu. Stawia to przed społeczeństwem wiele zadań ."Żeby je zrealizować, żeby zwiększyć poziom produkcji, podnieść poziom zabezpieczenia socjalnego ludności do standardów międzynarodowych, w regionie istnieją wszystkie przesłanki i środki. Tylko wspólnym wysiłkiem jesteśmy w stanie osiągnąć pomyślność dla każdego kaliningradczyka" - napisał z okazji Dnia Rosji gubernator Jegorow.
Z okazji rosyjskiego narodowego święta w kaliningradzkich mediach pojawiły się różne komentarze. Nie zawsze są to wypowiedzi pełne optymizmu. W przeddzień Święta Rosji "Kaliningradzka Prawda" opublikowała tekst "Co straciliśmy i co uzyskaliśmy" pióra Aleksandra Chmurczika. "Już osiem lat obchodzimy to święto i przez cały ten czas, jak świadczą o tym badania opinii społecznej, nie opuszczają nas wątpliwości, od kogo i po co otrzymaliśmy niezawisłość". W dalszej części artykułu popularna nad Pregołą "Kaliningradka" - przez wiele lat jedyny organ partyjny, a od pewnego czasu mieniąca się jako "niezależna gazeta " - stwierdza: "I cóż z tego, że rozwaliliśmy Związek (teraz mówią że się rozpadł), zyskaliśmy suwerenność. Zaczęliśmy żyć jak w Stanach? Nic podobnego. Rosja wzięła na siebie wszystkie długi byłego ZSRR, a to setki miliardów dolarów. Odszedł od nas Krym, Sewastopol - miasto rosyjskiej chwały, o który przez wieki walczyli nasi przodkowie. Straciliśmy strategiczne obiekty w republikach bałtyckich, Kazachstanie, Azerbejdżanie itp. I jak dawniej "karmimy" teraz już suwerenne państwa, jakimi, podobnie do Rosji, stały się byłe republiki związkowe. One nie śpieszą się zwracać długów, a nasze życie stało się jeszcze gorsze. Kiedyś popularna była anegdota: w sklepach nic nie ma, a u każdego pełne lodówki. Teraz jest odwrotnie, w supermarketach uginają się półki, a większość ludzi nawet nie włącza lodówek”.
Tego dnia ludzie, obchodząc narodowe święto, często zastanawiają się nad codziennym życiem, które stało się o wiele bardziej złożone niż to było wcześniej, kiedy wiele problemów załatwiało za nich odgórnie sterowane przez komunistyczną partię państwo. Jak zwykle są pesymiści, a także garstka optymistów wierzących w mocarstwowość, potęgę i wpływy Rosji. Jednak u każdego z mieszkańców tak odległej Rosji, jak i obwodu kaliningradzkiego ciągle pojawiają się wątpliwości i pytania. I tych pytań, często nader trudnych, jest więcej niż odpowiedzi.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter