W czasie pokazu ośmioro ratowników, którzy na co dzień strzegą bezpieczeństwa na odkrytym basenie, pokazywało style pływania sportowego i style, jakich używają ratownicy. Można było zobaczyć, w jaki sposób jeden lub kilku ratowników udziela pomocy w wodzie.
Wziąć udział w pozorowanej akcji mogli także widzowie. Pokaz zorganizowany został na zakończenie szkolenia podnoszącego kwalifikacje ratowników.
- Szkolenie dotyczyło przede wszystkim udziału i prowadzenia grupowej akcji poszukiwawczej osoby zaginionej w wodzie - mówi organizator pokazu, starszy ratownik WOPR, Marcin Trudnowski z "Grupy Wodnej". - W takiej akcji ważny jest podział ról w zespole, a sam zespół powinien być bardzo zgrany. Pokazy, takie, jak ten, pozwalają ratownikom ćwiczyć swoje umiejętności.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, każdego 50 - metrowego odcinka strzeżonego kąpieliska powinno dziś strzec dwóch ratowników, a nie jeden, jak było kiedyś.
- Jeden ratownik to często za mało, ratujący osobę tonącą musi być asekurowany - mówi Marcin Trudnowski. - Doktryna, jeśli chodzi o ratownictwo, jest dziś taka, że ratownik zawsze musi używać sprzętu podręcznego, który gwarantuje mu bezpieczeństwo. Podpływając do tonącego ratownik nie podaje ręki, ale sprzęt - bojkę, tzw. węgorza czy płetwę, cokolwiek. Ważne, by nie było bezpośredniego kontaktu z osobą ratowaną, bo ona jest po prostu niebezpieczna. Jeśli zdarzy nam się zobaczyć osobę tonącą, warto pamiętać o podstawowych zasadach bezpiecznego ratowania.
- Przede wszystkim wzywamy ratownika - przekonuje Marcin Trudnowski. - Jeśli go nie ma, próbujemy zorganizować pomoc, np. podać mu nie rękę, ale ręcznik, koszulkę, kij czy wiosło. Uratować życie może zwykła, zamknięta, plastikowa butelka na sznurku. Trzeba pamiętać o tym, by nie podawać ręki - zdarzały się wypadki, że w takich sytuacjach tonęli nawet ratownicy. Tonący przysłowiowej brzytwy się chwyta i jest bardzo niebezpieczny - przypomina ratownik.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter