Elblążanom, którzy pojawili się na Placu Słowiańskim, młodzi politycy zadawali pytania dotyczące finansów i gospodarki naszego miasta. Forum Młodych zapytało, czy obecne władze spełniają oczekiwania elblążan. „Tak” – odpowiedziało 5 osób, „nie wiem” – 24, a aż 64 stwierdziły, że nie akceptują obecnej polityki.
Na pytanie, kogo mieszkańcy obwiniają za wynoszące - według obliczeń Forum Młodych - 60 milionów złotych zadłużenie, 53 osoby odpowiedziały, że winią za to prezydenta, 34 osoby – Radę Miejską, 7 osób – elbląski ratusz. Na pytanie o to, na co elblążanie wydaliby w pierwszej kolejności milion złotych, 71 osób odpowiedziało, że na otwarcie nowego zakładu przemysłowego, który dałby zatrudnienie wielu osobom, 42 osoby milion wydałyby na poprawę bezpieczeństwa, kolejne 32 osoby – na naprawy dróg. Pojedynczy uczestnicy badania proponowali też, by pieniądze wydać na pomoc małym firmom, pomoc społeczną, budowę mieszkań, promocję miasta czy inwestycje, które przyciągną inwestorów. Ostatnie pytanie dotyczyło propozycji zmian. Uczestnicy ulicznego sondażu mówili m.in., że przydałaby się poprawa bezpieczeństwa, nowe inwestycje, skuteczniejsza walka z bezrobociem, zmiana mentalności władz miejskich i jakości pracy urzędników, lepsza promocja Elbląga i obniżka podatków lokalnych. W badaniach wzięło udział 96 osób.
***
Zarzut “astronomicznego zadłużenia” - bo pod takim pretekstem organizowano wczorajszy happening – w świetle faktów zdaje się jednak nie do końca trafiony. Okazuje się bowiem, że Elbląg pod względem zaciągniętego tzw. długu publicznego - jak zresztą słusznie zauważył jeden z Czytelników portElu - nie odbiega od średniej krajowej, a planowany deficyt w kasie miasta na bieżący rok jest stosunkowo niski (20 mln zł). Dla porównania przyjrzeliśmy się budżetom trzech miast: Torunia (201 tys. mieszkańców), Wałbrzycha (133 tys mieszkańców) i Słupska (102 tys. mieszkanców).
Najsłabiej wśród porównywanych miast wypada Toruń (wydatki na 2003 rok planowane są tam w wysokości 453 mln zł, dochody – 397 mln, czyli deficyt ponad 55 mln), którego łączne zadłużenie na 2003 roku planowane jest na 220 mln zł (czyli 48,53 proc. bieżącego budżetu). Sama obsługa zadłużenia – czyli spłaty rat, odsetki itd. - planowana jest w wysokości ponad 37 mln zł, czyli 8,1 proc. wydatków miasta.
W porównaniu najlepiej z tej grupy miast wypada Słupsk (planowany na 2003 rok dochód w wysokości 215 mln zł, wydatki – 251 mln złotych, czyli deficyt około 35 mln) z łącznym zadłużeniem w chwili obecnej w wysokości około 9,5 mln zł (3,7 proc. tegorocznego budżetu). Warto zwrócić uwagę, że na koniec roku zadłużenie miasta Słupska zwiększy się o 15 mln, bo na taką kwotę planowane jest zaciągnięcie przez miasto kredytu na pokrycie tegorocznej dziury w kasie miasta (dalsze 21 mln na pokrycie deficytu ma pochodzić z prywatyzacji).
W najbardziej zbliżonym do Elbląga pod względem liczby mieszkańców i struktury bezrobocia Wałbrzychu na
koniec sierpnia dochody miasta wyliczono na 98.529.126 zł, wydatki na 119.243.739 zł (czyli deficyt 20.714.613 zł). Należy pamiętać, że są to dane na dzień 31 sierpnia, czyli za osiem pierwszych miesięcy bieżącego roku.
- Zadłużenie miasta z tytułu papierów dłużnych wynosi 100.325.411 złotych - usłyszeliśmy w biurze prasowym prezydenta Wałbrzycha.
Planowany budżet Elbląga na rok 2003 przedstawia się następująco – dochody 255 mln zł, wydatki 276 mln z, deficyt 20,5 mln zł, przy czym obsługa wspomnianego przez młodych PiS zadłużenia nie przekracza 3 proc. wydatków (ustawodawca dopuszcza 15 proc.).
Zobacz także: "Teleskop prezydenta"