Strażacy otrzymali zgłoszenie o pożarze mieszkania na czwartym piętrze hotelowca przy ul. Jaśminowej krótko po godzinie 19.00. W akcji gaszenia wzięło udział dziewięć jednostek straży pożarnej, czyli około 40 funkcjonariuszy.
Prawdopodobnie w ogniu śmierć poniosły trzy osoby przebywające w tym czasie w lokalu, dwójka rodziców i 4-letni chłopiec.
- Ciała uległy całkowitemu zwęgleniu - mówi zastępca komendanta miejskiego straży Tomasz Świniarski. - Na tej podstawie na razie nie można określić dokładnej liczby ofiar.
- Przyczyny pożaru nie są na razie znane – usłyszeliśmy od dyżurnego oficera w Komendzie Straży Pożarnej w Elblągu. – Na miejscu pracuje obecnie prokurator i policjanci. Trwa także dogaszanie pożaru.
Według świadków zdarzenia płomienie sięgały wysoko ponad dach budynku. Woda, którą strażacy użyli do gaszenia płomieni zalała korytarze i mieszkania leżące poniżej czwartego piętra.
- Zalaniu uległy dolne kondygnacje hotelowca - twierdzi jeden z gapiów. - Ludzie uciekali z mieszkań tak jak stali, nawet w kapciach.
Sąsiedzi spalonego lokalu twierdzą, że słyszeli z mieszkania krzyki dziecka. Udało im się wyważyć drzwi i ugasić częściowo ogień w przedpokoju, lecz dalej nie udało się dotrzeć.
Strażacy dziwią się, że nikt z domowników nie otworzył drzwi od środka. Pożar powstał w pokoju i przemieszczał się w kierunku korytarza - droga do drzwi nie powinna być zatem odcięta. Wśród ludzi, którzy na zewnątrz przypatrywali się akcji strażaków, pojawiła się plotka, że rodzice chłopca mogli być pijani.
Zobacz także: "Kolejny pożar w hotelowcu"
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter