Jak informuje elbląska policja, finał pierwszego etapu wyścigu przebiegł bez większych zakłóceń.
- Nie zawsze musi wygrać Polak, ważne, że jest walka, emocje i że Polacy walczyli do samego końca - uważa Czesław Lang. - Chciałbym podziękować wszystkim, którzy kibicowali w Elblągu. Publiczność była naprawdę fantastyczna, a miasto doskonale się przygotowało.
Elblążanie kibicował dziś przede wszystkim Piotrowi Wadeckiemu. Pierwotnie miał on wystartować razem ze swoim młodszym bratem - Adamem, który niedawno zdobył mistrzostwo Polski. Tak się jednak nie stało.
- Tak wyszło, to była decyzja dyrektora sportowego grupy - wyznaje lekko zawiedziony Adam Wadecki.
Nieobecność Adama Piotr tłumaczy strategią całej grupy:
- Jest ona oparta na końcówce wyścigu, czyli na odcinkach górskich. Z jednej strony szkoda, że Adam nie pojechał, ale myślę, że będzie miał trochę więcej czasu na przygotowania do mistrzostw świata. Kto wie, czy nie powalczy tam o medal, bo jest w naprawdę dobrej formie – dodaje Piotr Wadecki.
Sam Piotr Wadecki niestety nie wygrał dzisiejszego etapu, ale mówi, że dzięki dopingowi elblążan po zakończeniu wyścigu nie czuł zmęczenia:
- Czuję się rewelacyjnie i jestem pod wrażeniem tego, ilu ludzi tu dzisiaj przyszło. Czegoś takiego naprawdę bardzo dawno nie widziałem. To jest naprawdę bardzo, bardzo miłe - zapewnia kolarz, którego tuż po zakończeniu etapu otoczył tłum proszących o autografy elblążan.
- Nie ważne, że nie zwyciężył, ważne że jest – cieszyli się młodsi i starsi miłośnicy kolarstwa.
Piotr Wadecki zapewnia, że podczas Tour de Pologne nadal będzie się starał o wysokie noty.
– Chcę jechać tak, żeby jak najlepiej dojechać do Karpacza. W górach pojadą już najsilniejsi. Czuję się bardzo dobrze i będę się starał powalczyć może o zwycięstwo – mówi kolarz.
– Uważam, że mojego brata stać na zwycięstwo w całym wyścigu - dodaje Adam Wadecki.
Przypomnijmy, triumfatorem pierwszego dnia 62. Tour de Pologne został Australijczyk Cooke Baden.
***
Mówi Czesław Lang:
Zawsze, kiedy oglądam wyścig, czy to w telewizji, czy jadąc za kolarzami, czuję to samo, co oni. Czuję ich zmęczenie, ryzyko, które podejmują, czuję, jak jest im gorąco i jak zimno. Dlatego organizując wyścig, przede wszystkim zwracam uwagę na to, żeby zawodnikom zapewnić maksymalne bezpieczeństwo i by każdy z nich mógł się wykazać. Są w związku z tym zarówno etapy dla sprinterów, jak i dla górali. Dziś peleton wyjechał z Gdańska trochę później, bo czekaliśmy na dwie ekipy hiszpańskie. Patrzyłem z podziwem na ludzi, którzy ileś czasu stali w korkach, a jednak machali kolarzom, cieszyli się, mieli uśmiechy na twarzach. To bardzo budujące. Jeśli chodzi o Elbląg, to myślę, że jeszcze wielokrotnie tu przyjedziemy.
Fotoreportaż z Tour do Pologne w Elblągu