Bożena Łopacka domagała się 35 tysięcy złotych za ponad 2.600 nadgodzin. Sąd przyznał jej rację i orzekł, że kobiecie należy się odszkodowanie.
- Przedstawiona przez właściciela sieci, firmę Jeronimo Martins dokumentacja nie odzwierciedlała rzeczywistego czasu, jaki przepracowała była kierowniczka - powiedziała uzasadniając wyrok sędzia Grażyna Borzestowska. - Czas pracy i zadania, które były na nią nałożone, powinny być ustalone zgodnie z normami prawa pracy. Tymczasem z postępowania dowodowego wynikło jednoznacznie, że obsada kadrowa w sklepach prowadzonych przez Jeronimo Martins była niewystarczająca. Zmuszało to zarówno kierownictwo sklepu, jak i pracowników tam zatrudnionych, do pracy w wymiarze ponadnormatywnym - i to w znacznym zakresie.
W obronie Bożeny Łopackiej i innych pracowników oraz firm poszkodowanych przez Biedronkę stanęło specjalnie powołane ku temu stowarzyszenie. Z jego wyliczeń wynika, że gdyby wszyscy pracownicy i firmy wystąpili do sądu po zapłatę za przepracowane nadgodziny, to Jeronimo Martins musiałoby zapłacić im 125 milionów złotych.
- Cieszę się, że sąd przyznał mi rację - mówi Bożena Łopacka. - Ale ja i pracownicy, którymi kierowałam, zostawiliśmy w Biedronce nie tylko swój czas, pot i łzy, ale także godność. Jestem wiceprzewodniczącą stowarzyszenia poszkodowanych przez właściciela sieci Biedronka i będę pomagała wszystkim byłym pracownikom, którzy będą chcieli domagać się w sądzie sprawiedliwości.
Przed elbląskim sądem toczy się także proces innego byłego pracownika Biedronki. Marek Gajownik chce, by za nadliczbowe godziny pracy Jeronimo Martins zapłaciła mu 44 tysiące złotych odszkodowania.
Wyrok w sprawie Bożeny Łopackiej nie jest prawomocny.
Zobacz także: "Wygrała z Biedronką"
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter