W poniedziałek w Elblągu odbyły się konferencje prasowe Mirosława Kozłowskiego, szefa elbląskiej Solidarności, oraz posła SLD Witolda Gintowta-Dziewałtowskiego. Gorącym tematem obu konferencji była sprawa przynależności terytorialnej Elbląga.
Mirosław Kozłowski, szef elbląskiej Solidarności, zapowiedział, iż jeśli sejm nie poprze dążeń elblążan do oderwania się od Warmii i Mazur, to zorganizuje pikiety i manifestacje.
- Nie popieram poglądów pana Leppera, co do form protestu, ale jeśli w Warszawie zapomina się o nas, będziemy musieli zastosować ostrzejsze środki. Jeśli zablokujemy drogę E7, panowie ze stolicy chcąc nie chcąc będą musieli nas usłyszeć - grzmiał Kozłowski na konferencji prasowej.
Kozłowski podczas konferencji stwierdził, że elbląski wniosek o zmianę przynależności terytorialnej był niekompletny.
- Przygotowane przez rząd i senat opinie stwierdzają, że zabrakło zdania sąsiednich gmin – powiedział Kozłowski.
Poseł Witold Gintowt-Dziewałtowski stwierdził, że zaszła pomyłka. Jak tłumaczył dziennikarzom, wniosek był przygotowywany w oparciu o rozporządzenie Rady Ministrów z kwietnia 1999 roku.
- Nie było tam mowy o opiniach sąsiednich gmin - mówił. - Gdyby zresztą nawet tak było, ani wojewoda warmińsko-mazurski, ani MSWiA nie przyjęliby go.
Zdaniem posła ważniejsze jest jednak to, że ani rządowa, ani senacka opinia w tej sprawie nie wskazuje na jakieś zmiany w najbliższym czasie.
- W dostarczonych posłom materiałach rząd pozostaje na stanowisku, że cele reformy zostały zrealizowane, a nowy podział nie wywołał konfliktów społecznych. Opinia taka sugeruje, że rząd, do którego należeć będą ewentualne decyzje o korekcie, nie jest do niej skłonny - mówił Dziewałtowski.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter