Od 20 czerwca mieszkańcy budynku przy ul. Kosynierów Gdyńskich 11 żyją w niepewności, czy uda im się wrócić do swoich mieszkań. Tego dnia okazało się, że wskutek prowadzonej po sąsiedzku budowy nowej kamienicy, doszło do naruszenia fundamentu ich budynku, a na zewnętrznych ścianach, w klatce, i w środku w mieszkaniach pojawiły się duże pęknięcia. Ponad 120-letni budynek został decyzją inspekcji budowlanej wyłączony z użytkowania, a dostęp do niego ogrodzony.
- Cały mój dobytek został tam, wyszłam tylko z najpotrzebniejszymi rzeczami. Żyjemy z miesiąca na miesiąc, bojąc się, czy w kolejnych miesiącach deweloper również opłaci nam wynajem zastępczych mieszkań – mówi właścicielka jednego z mieszkań, prosząc o anonimowość.
W środę jedna z osób powiadomiła straż, gdy zauważyła, że na miejscu trwają prace. Pracownicy jednej z firm rozpoczęli wiercenie w ścianach budynku, montując na nich stalowe opaski.
- Robią to na nasze zlecenie. Wynajęliśmy projektantów, którzy wprowadzili pewne rozwiązania, których celem jest stabilizacja budynku. Prace prowadzone są na koszt inwestora z sąsiedniej działki z jego ubezpieczenia – wyjaśnia w rozmowie z naszą redakcją Bernard Woźny, zarządca nieruchomości, który administruje budynkiem przy ul. Kosynierów Gdyńskich 11 w imieniu wspólnoty mieszkaniowej. – Robimy, co w naszej mocy, by jak najszybciej udało się uzyskać pozwolenie na ponowne użytkowanie budynku. Konieczny też będzie remont, właściciele jeszcze przed tym zdarzeniem podjęli uchwałę o remoncie dachu. To się oczywiście wiąże z wzięciem przez wspólnotę mieszkaniową kredytu, ale bank będzie mógł go udzielić dopiero wtedy, gdy budynek będzie ponownie użytkowany. Konieczne też będzie uzyskanie pozwolenia na budowę w sprawie tego remontu – dodaje zarządca.
Nadal jednak nie wiadomo, czy i kiedy mieszkańcy wrócą do swoich mieszkań. Z naszych informacji wynika, że dwóm rodzinom oraz właścicielom firmy, którzy prowadzili w tym budynku działalność gospodarczą, deweloper opłaca najem lokali zastępczych. Jedna z rodzin, która przebywa obecnie za granicą, nie skorzystała z takiego rozwiązania.
Mieszkańcy złożyli w sprawie tego budynku doniesienie na policję. - Prowadzone jest dochodzenie w tej sprawie, przesłuchiwani są kolejni świadkowie - poinformował nas nadkom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Elblągu. Dochodzenie prowadzone jest pod kątem nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa na lokatorów budynku. - Nikomu nie postawiono zarzutów - dodaje policjant.
Ten czyn jest zagrożony karą do 3 lat pozbawienia wolności.