Pismo dotyczące nieprawidłowości zaobserwowanych przez członków stowarzyszenia OIKOS, lekarzy weterynarii i mieszkańców Elbląga trafiło do sekretariatu prezydenta miasta półtora tygodnia temu. W piątek odbyło się spotkanie, w którym obok prezesa OIKOS i zaproszonych przez niego przyjaciół zwierząt wzięli udział: bezpośrednio odpowiedzialny za pracę schroniska dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, przedstawiciele elbląskiego Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami i wydziału inżynierii UM.
Jak mówi prezes stowarzyszenia, Paweł Bloch, klimat spotkania był nieprzychylny, a urzędnicy i związani z miastem członkowie TOPNZ wątpili w zarzuty i twierdzili, że schronisko pracuje prawidłowo. Nie odpowiedzieli jednak m.in. na pytanie, dlaczego zwierzęta od dawna karmione są zlewkami szpitalnymi mogącymi zawierać zanieczyszczenia i dlaczego w ostatnich dniach jeden z weterynarzy uśpił kolejne zwierzę zabrane ze schroniska, które było zarażone nosówką. Przedstawiciele urzędu zgodzili się jednak na powołanie kilkuosobowej komisji, która będzie miała nieograniczony wstęp na teren schroniska i wystawienie przed nim tablicy z informacją o tym, by każda osoba, która kupi zwierzę żądała rachunku i książeczki zdrowia.
Wczoraj po południu prezydent wydał oświadczenie - odpowiedź na list OIKOS. Zdaniem Henryka Słoniny, schronisko jest kontrolowane i nie dzieje się w nim nic, co szkodziłoby zwierzętom. Do zarzutów m.in. o produkowanie szczeniąt, zamknięcie się schroniska na osoby z zewnątrz i nieuprzejmość pracowników prezydent nie chce się odnosić, bo "nie mają one żadnego udokumentowania". Henryk Słonina widzi jednak możliwość współpracy urzędników, pracowników schroniska i członków stowarzyszenia, prosi jednak, by w przyszłości uwagi dotyczące placówki "były najpierw wyjaśniane w kompetentnym w tej sprawie wydziale Urzędu Miejskiego; inny tryb powoduje jedynie podważanie zaufania do pracowników schroniska i wszystkich instytucji, które zgodnie ze swoimi kompetencjami nadzorują pracę schroniska (...), a taka sytuacja nie służy dobru zwierząt” - uważa prezydent.
„Liczę, że stowarzyszenie włączy się w działania mające na celu uświadomienie właścicielom zwierząt domowych, jakie ciążą na nich obowiązki (...). Przyczyniłoby się to do zmniejszenia ilości porzucanych oraz błąkających się zwierząt, a tym samym do ograniczenia liczby przebywających w schronisku".
Józef Hytry, dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania nie chce mówić o schronisku. Kierowniczka schroniska Anetta Purzycka mówi z kolei, że zarzuty OIKOS-u są nieprawdziwe.
- Schronisko jest regularnie kontrolowane i przez urząd, i przed inspektora weterynarii i nie ma do naszej pracy zastrzeżeń - mówi Purzycka. - Uważam, że ktoś próbuje mi zaszkodzić. Każdy lekarz weterynarii przyzna, że schronisko to miejsce ekstremalne i zwierzęta narażone są w nim m.in. na kontakt z chorobami.
O propozycji sterylizowania wszystkich zwierząt trafiających do placówki szefowa schroniska mówi:
- Zmusza się schronisko to robienia tego, czego często nie robią prywatni właściciele zwierząt, bo np. na to ich nie stać. Poza tym, z naszych informacji wynika, że elblążanie nie chcieliby brać ze schroniska zwierząt, które nie mogą się rozmnażać.
Zobacz także: "Panie prezydencie, a co ze schroniskiem?"
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter