Powodem decyzji ministerstwa są trwające od ubiegłego roku finansowe i personalne kłopoty koszalińskiej szkoły oraz brak reakcji na uwagi MEN dotyczące funkcjonowania BWSH, które ministerstwo miało po ubiegłorocznej kontroli przeprowadzonej w uczelni.
Kłopoty z ZUS
BWSH winna jest koszalińskiemu ZUS-owi prawie 10 mln złotych za nieopłacone ubezpieczenia swoich pracowników i od czerwca ubiegłego roku w Koszalinie toczy się jedyny w Polsce proces sądowy o ogłoszenie upadłości szkoły wyższej. Z takim samym powództwem ZUS wystąpił przeciwko założycielowi uczelni - Przedsiębiorstwu Wielobranżowemu "Miscellanea", który jest mu winien prawie 250 tysięcy złotych.
Kłopoty z wymiarem sprawiedliwości ma również założyciel BWSH, dyrektor generalny spółki Miscellanea i były kanclerz uczelni - Roman S. Koszalińska Prokuratura Rejonowa zarzuca mu, że odpowiadając za sprawy majątkowe uczelni i firmy, wiedząc o tym, że BWSH grozi upadłość, w grudniu 1999 r. przekazał spółce z podpoznańskiego Puszczykowa pochodzące z majątku filii BWSH w Jarocinie (siostry EWSH i GWSH, której nie udało się uzyskać odrębnej osobowości prawnej) cztery samochody osobowe, przyczepę kempingową, wyposażenie i bibliotekę szkoły. W lutym 2000 r. Roman S. sprzedał tej spółce działkę wraz z pałacem, w którym mieści się jarocińska filia uczelni.
Poszkodowani wierzyciele
Według prokuratury, BWSH straciła na tej operacji grubo ponad 500 tysięcy złotych. Poszkodowani zostali także wierzyciele uczelni - ZUS, Urząd Skarbowy w Koszalinie i koszaliński Urząd Miejski.
Kolejny z zarzutów wobec Romana S. dotyczy tego, że latem ub. roku pełniąc funkcję pełnomocnika BWSH (w czerwcu 2000 Roman S. zrezygnował z funkcji kanclerza, jego miejsce zajęła Danuta M.) oraz dyrektora generalnego Miscellanei, sprzedał kilka nieruchomości należących do uczelni. Nabywcami budynków były spółki powiązane z najbliższą rodziną byłego kanclerza.
Danucie M., która także nie jest już kanclerzem, prokuratura zarzuca, że sprzedała koszalińskiemu szpitalowi wojewódzkiemu karetkę pogotowia ratunkowego, którą w latach 90. szkoła najpierw podarowała, a później zabrała gminie Mielno.
Sposób na długi
W związku z problemami BWSH, w listopadzie ub. r. w Elblągu doszło do próby przejęcia władzy nad budynkami i pieniędzmi EWSH, która usamodzielniła się pod koniec 1999 r. Przysłane przez władze Mescellanei i BWSH nowe władze uczelni: rektor i kanclerz, chciały zająć miejsce dotychczasowych. Od tego czasu w elbląskim Sądzie Rejonowym toczą się sprawy o ustalenie założyciela EWSH i dysponenta jej majątku oraz cywilne procesy między władzami obu uczelni. Prawnicy szkoły elbląskiej powołują się na dokument przekazania praw założyciela, jaki władze BWSH, Miscellanei i EWSH podpisały na początku 2000 r. W dokumencie tym zapisano, że prawa i obowiązki założyciela przejmuje elbląska spółka - Andromag. Uznanie ustaleń cesji przez MEN i sądy pozwoliłoby EWSH na uzyskanie pełnej niezależności od upadającej w aurze skandalu BWSH.
Prawnicy EWSH są w posiadaniu dwóch uzasadnień elbląskiego Sądu Rejonowego w sprawach związanych z majątkiem uczelni, w których dwa niezależne składy sędziowskie uznają, że cesja jest ważna. Do osobnego rozstrzygnięcia w tej sprawie wciąż jednak nie doszło.
- Sprawa jest skomplikowana i ma precedensowy charakter - mówi adwokat EWSH, Roman Nowosielski. - Oceny faktów odmówił nam Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Zażalenie na tę decyzję przesłaliśmy do Sądu Najwyższego. Sądzę, że jego ostateczną opinię będziemy mieli jeszcze w tym roku.
Nielegalna filia
Przepychanki między władzami EWSH i BWSH sprawiły, że na przełomie roku Koszalin zdecydował, że likwiduje Ośrodek Informacji Naukowo-Dydaktycznej, który pełnił rolę "filii" (czego z kolei zabroniło ministerstwo edukacji). Z tego powodu około 1,5 tysiąca studentów BWSH, którzy dzięki umowie z EWSH mogli dotąd studiować na miejscu - w Elblągu, musiało zacząć dojeżdżać do Koszalina, zmieniać promotorów, a często i tematy prac licencjackich.
W Gdańsku i Elblągu studiuje w sumie prawie 7,5 tysiąca osób. Mimo starań EWSH i GWSH o zmianę założyciela w swoich statutach, w dokumentach MEN wciąż założycielem jest BWSH. Jako następca założycielki - w razie pojawienia się problemów - w statutach figuruje spółka Miscellanea. W drugiej połowie lipca Minister Edukacji Narodowej uznał, że szkoła w Koszalinie nie powinna już prowadzić kształcenia.
”Wygaszanie” szkoły
- Władze BWSH mają możliwość odwołania się od tej decyzji i póki co nie wyczerpały wszystkich ścieżek, włącznie ze skargą do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Sprawa nie jest zakończona - usłyszeliśmy w departamencie szkolnictwa wyższego MEN. - Później będzie następowało powolne "wygaszanie" szkoły, do chwili kiedy naukę skończą ostatni studenci.
Zdaniem Teresy Bader, zastępcy dyrektora departamentu szkolnictwa wyższego, studenci EWSH i GWSH nie powinni martwić się o los swoich uczelni.
- W statutach wymienione są osoby, które w razie likwidacji BWSH i ogłoszenia upadłości spółki - założycielki, przejmą funkcje założyciela. Jeśli upadnie nowy
założyciel, wyznacza swojego następcę i tak dalej.
Jeśli mimo wszystko kłopoty pojawią się, dyrektor Bader uspokaja:
- Wtedy zastanowimy się, co robić, ale obie szkoły mają zezwolenia na działalność na 5 lat (do 2004 roku). Po tym czasie będziemy badać ich funkcjonowanie i zgodnie z ostatnio znowelizowaną ustawą o szkołach wyższych - sprawa założyciela właściwie nie będzie ważna.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter