Czy Ministerstwo Sprawiedliwości w jakikolwiek sposób interesowało się sprawą biskupa Andrzeja Śliwińskiego? Czy np. prosiło o jakieś wyjaśnienia, choćby o uzasadnienie takiej, a nie innej decyzji prokuratora?
Muszę odpowiedzieć w ten sposób - żadnych telefonów z ministerstwa nie było do Prokuratury Okręgowej. Nie było nacisków z góry, żeby prokuratura musiała podejmować jakieś działania. Z tego, co wiem, to jedynym powodem, dla którego wniosek w sprawie biskupa trafił z powrotem z sądu do Prokuratury Rejonowej, były sprawy formalne.
A czy słyszał pan, aby prokurator, który zajmuje się tą sprawą chciał zmienić swoją decyzję?
Nic na ten temat nie wiem. Pragnę podkreślić jedno - decyzja końcowa tej sprawy jest decyzją niezależną Prokuratora Rejonowego, który jest gospodarzem postępowania. My - jako Prokuratura Okręgowa - nie mamy zamiaru wpływać na tą decyzję. I na ten temat nic więcej nie mogę powiedzieć. Nie wiem też, jaka decyzja zostanie przez Prokuraturę Rejonową podjęta po uzupełnieniu materiału dowodowego.
Czyli ani Prokuratura Okręgowa, ani Ministerstwo Sprawiedliwości nie ma na to wpływu?
Mogę mówić jedynie za firmę, w której pracuję. Prokuratura Okręgowa nie ma wpływu i nie zamierza wpływać na decyzję końcową w tej sprawie.
Czy spotkał się pan z sytuacją, że wysoki pracownik Ministerstwa Sprawiedliwości dzwoni do podległej instytucji próbując nakłonić prokuratora do podjęcia takiej, a nie innej decyzji?
Mogę powiedzieć tylko, że w swojej praktyce nigdy się z czymś takim nie spotkałem.
Zobacz także: "Umorzenie albo oskarżenie" oraz
"Biskup i niska szkodliwość"
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter