W chwili ogłoszenia upadłości w firmie pracowało około 250 osób. Jak wyliczyli pracownicy, każdemu z nich prezes jest winny od tysiąca do 15 tysięcy zł. ZUS-owi zalega zaś około 46 tysięcy zł.
Na rzecz pracowników sąd zasądził także wypłatę zaległego wynagrodzenia z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Prezes jednak nie dostarczył syndykowi spółki odpowiednich dokumentów, więc Fundusz pieniędzy wypłacić nie mógł. Wtedy w sprawę włączyła się elbląska Solidarność, która na początku bieżącego roku złożyła doniesienie do prokuratuty.
- Śledztwo wykazało, że prezes nie działał złośliwie i uporczywie - mówi Jolanta Rudzińska, zastępca Prokuratora Rejonowego w Elblągu. - Tym samym nie popełnił przestępstwa. Wskazują na to zebrane w sprawie dowody. Całą sytuację wywołała zapaść finansowa firmy i prezes płacić po prostu nie mógł.
Prokuratura informuje, że wszystkim stronom tej sprawy przysługuje prawo do wglądu do akt sprawy oraz do złożenia zażalenia na decyzję prokuratora w ciągu siedmiu dni od daty otrzymania odpisu postanowienia.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter