Śledztwo trwało pięć miesięcy. Początkowo toczyło się w Gdańsku, ale ze względu na konieczność zachowania pełnego obiektywizmu w połowie sierpnia br. trafiło do Elbląga. O tym, że sprawa zostanie umorzona mówiło się już od kilku tygodni - biegły seksuolog uznał, że zachowanie prałata wobec Sławomira R. nie miało znamion przestępstwa.
Po zbadaniu okoliczności, w jakich rzekomo miało dojść do przestępstwa z udziałem Sławomira R. prokuratura postanowiła sprawę umorzyć.
- Zebrany w toku śledztwa materiał dowodowy nie potwierdził, aby na plebanii dochodziło do tzw. molestowania - wyjaśnia prokurator Jerzy Waryszak. - Zachowania księdza prałata wobec małoletniego, polegające na całowaniu, przyciskaniu, obejmowaniu czy poklepywaniu go w konkretnych okolicznościach, w jakich miały miejsce, nie mogą być uznane za przestępstwo polegające na "doprowadzeniu do innej czynności seksualnej" w rozumieniu prawa karnego.
Śledztwo nie potwierdziło także prawdziwości rewelacji mieszkańca okolic Piotra J.
- Zeznania tego świadka zostały podważone przez inne dowody, wątpliwości budził także fakt, że zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa mężczyzna złożył po upływie blisko 8 lat od zdarzenia – mówi Jerzy Waryszak.
Elbląska prokuratura wydała również postanowienie w odniesieniu do dwóch innych wątków sprawy związanej z gdańskim prałatem. Przypomnijmy, w czasie przeszukania na plebanii św. Brygidy znaleziono 99 naboi do broni gazowej, na którą ksiądz Henryk J. nie miał pozwolenia. Poza tym, komisji, która zakwalifikowała Sławomira R. do indywidualnego toku nauczania prałat przedstawił fałszywe zaświadczenie lekarskie. Także i w tych wypadkach śledztwo umorzono - ze względu na znikomą społeczną szkodliwość czynów.
Dodatkowo Prokuratura Okręgowa postanowiła, że odeśle do Gdańska nie związane z głównym śledztwem podejrzenia co do fałszowania na plebanii dokumentów. Dzisiejsza decyzja nie jest prawomocna. Każda ze stron może złożyć na nią zażalenie.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter