Wygrał Pan wybory - i co dalej?
W samym Elblągu i na terenie powiatu mamy dziś 91 członków i sympatyków. Co warto podkreślić, u nas sympatycy - czyli osoby, które oficjalnie nie zapisały się do Socjaldemokracji, posiadają bierne prawo wyborcze i mogły wziąć udział w wyborach lokalnych władz. W najbliższym czasie, wraz z członkami zarządu, skupię się na pozyskaniu kolejnych zainteresowanych związaniem się z Socjaldemokracją. Zależy mi szczególnie na mieszkańcach powiatu, ponieważ na razie większość ze wspomnianych 91 osób to elblążanie.
W zarządzie nie ma nikogo spoza Elbląga i to może zniechęcić do aktywności osoby spoza miasta.
Żałuję, że tak się stało. Na pewno fakt, iż w zarządzie byliby przedstawiciele powiatu, podniosłoby jego wiarygodność w terenie. Dodam jednak, że proponowałem osobę z Pasłęka - niestety ta kandydatura nie uzyskała poparcia.
Co poza rozbudowywaniem partyjnych struktur?
Zamierzamy aktywnie włączyć się w życie Elbląga i powiatu. Będziemy m.in. bacznie obserwować to, co dzieje się na forum elbląskiej Rady Miejskiej.
Opublikowany w ubiegłym tygodniu sondaż opinii publicznej pokazał, że lider Socjaldemokracji Marek Borowski jest najpopularniejszym polskim politykiem. Nie dotyczy to jednak jego partii, znalazła się ona poniżej 5-procentowego progu wyborczego. Jak "teren" odbiera tak słabe notowania?
Socjaldemokracja ma dość stały elektorat, który w kolejnych sondażach waha się od 4 do 7 procent. Rzeczywiście Marek Borowski ma ogromne poparcie społeczne. My musimy się starać, aby choć częściowo to poparcie przełożyło się na wyniki całej partii. Nasz priorytet to praca u podstaw - dla społeczeństwa. Uważam, że to jest jedyna droga do tego, by zdobyć większe zaufanie.
Wybory odbędą się w przyszłym roku i nie ma na to zbyt wiele czasu.
Oczywiście lepiej by było, gdyby notowania były korzystniejsze. Wiadomo jednak, co dzieje się na scenie politycznej, a szczególnie po jej lewej stronie, jak dużo trzeba czasu, żeby odbudować zaufanie wyborców. W związku sądzę, że czeka nas ciężka praca. Zresztą, liczymy się z tym, że Socjaldemokracja jeszcze długo nie będzie miała szansy na przejęcie władzy - dlatego mamy czas na pokazanie, co potrafimy. Około 40 procent naszych członków to ludzie, którzy nie ukończyli 45 roku życia. Chcemy, żeby byli oni nie tylko działaczami SDPL, ale także oczekujemy, że aktywnie włączą się w życie lokalnych społeczności.
W czasie wizyty w Elblągu, jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej Maciej Płażyński zapowiedział, że wraca do polityki. Na politycznej scenie robi się coraz ciaśniej - pytanie, czy nie za ciasno?
Układ sił politycznych zmienia się i zmieniać się będzie - tak w Polsce jest już od dawna. Ja myślę, że o tym, czy partii nie jest za dużo i czy pora na zmiany zadecydują wyborcy. Problem tylko w tym, by faktycznie chcieli pójść do urn i oddać głosy na osoby, z którymi się identyfikują.
Poparcie dla Pana partii jest wciąż bardzo niskie. Można przypuszczać, że aby miała szansę wejść do Sejmu, SDPL będzie musiała stworzyć koalicję.
Na razie nie ma mowy o żadnych sojuszach - przygotowujemy się do samodzielnego startu w wyborach. Oczywiście nie należy się zarzekać i mówić "nigdy", ale na dziś o żadnych koalicjach mowy nie ma.
Zobacz także: "Realiści?"