Z raportu wynika, że opieka, jaką nad zwierzętami sprawują pracownicy schroniska, jest prawidłowa. Gorzej jest z "warunkami lokalowymi", w jakich przebywa czasem setka psów i niemal tyle samo kotów.
W ubiegłym roku do schroniska przy ul. Królewieckiej trafiły 594 psy i 167 kotów. 366 psów i 31 kotów znalazło nowego właściciela, wobec 97 psów i 22 kotów dokonano eutanazji; własna śmiercią zmarło kolejne 90 psów i 64 koty. Uciekło ze schroniska 20 psów i prawie tyle samo kotów.
Każdego dnia w placówce przebywały średnio 93 psy i 23 koty (miejsc dla psów jest np. 60).
W opinii Inspekcji, karmione dwa razy dziennie zwierzęta nie cierpią głodu, maja stały dostęp do wody, a pomieszczenia, w których przebywają, są czyste i ciepłe. Wysoko, jako "sumienną", oceniono także pracę osób zatrudnionych w schronisku, a dowodem na to jest m.in. brak strachu zwierząt przed opiekunami.
Jeśli chodzi o liczbę urodzonych w schronisku szczeniąt, to - jak wynika z dokumentacji prowadzonej w placówce - na 139 przebywających w placówce, na miejscu urodziło się jedynie 17.
Niepokojący wydał się jednak wzrost liczby zagryzień, który jest - zdaniem autorów raportu - efektem "stałego przepełnienia" schroniska.
We wnioskach pokontrolnych inspektorzy zwracają uwagę na "wyraźne przepełnienie" kociarni i zalecają jej rozbudowę o dodatkowe pomieszczenia dla chorych i nowoprzybyłych zwierząt. Podobne postulaty dotyczą psiarni.
Inspektorzy napisali także, że zbyt wysoka w porównaniu z parametrami pomieszczeń liczba psów i kotów "odbija się na zdrowiu zwierząt, jest przyczyna ich większej zachorowalności, spadku odporności i wzrostu agresji".
Podobne wnioski przynosi raport przeprowadzony przez inspektorów okręgu Towarzystwa Opieki Nad Zwierzetami w Gdańsku.
Marcin Pilakowski, członek zarządu TOnZ:
- Psy i koty wyglądają w miarę dobrze, nie znalazłem także żadnych uchybień jeśli chodzi o opiekę nad nimi ze strony pracowników - mówi.
Skąd wiec sygnały o tym, ze zwierzęta brane ze schroniska chorują, umierają, a w samym schronisku dochodzi m.in. do zagryzień?
- Choroba i śmierć następują po pobycie w tak dużym zbiorowisku zwierząt, gdzie zagrożenie zarazkami jest duże i pogryzienia są nie do uniknięcia - uważa Marcin Pilakowski. - Sprawdzaliśmy jednak wszystkie przypadki śmierci, eutanazje i nie znaleźliśmy nadużyć.
- Kontroli nigdy za wiele, zwłaszcza odwiedzin incognito, by sprawdzać, jak na co dzień wygląda zachowanie pracowników i czy miski nie są puste - mówi Pilakowski.
Przeczytaj także rozmowę z Ryszardem Synowcem, powiatowym inspektorem weterynarii w Elblągu, na temat sytuacji w schronisku
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter