Major Zbigniew Tuszyński, który w elbląskiej dywizji był rzecznikiem prasowym, w Camp Babilon w Iraku pracuje w sztabie Wielonarodowej Dywizji. Przez cały czas przygotowań do misji zdążyliśmy się z nim zaprzyjaźnić. W Iraku jest od około dwóch tygodni.
Podkreśla, że dość szybko się zaaklimatyzował, ale wszystkim żołnierzom bez wyjątku dokucza upał.
- Oczywiście dłuższy pobyt na słońcu pomiędzy 12.00 lokalnego czasu a 17.00 kosztuje nas dużo potu, każdy z nas nosi przy sobie cale baterie butelek z wodą. Wszyscy, którzy są w ruchu, na patrolach na pewno to odczuwają, na szczęście nie ma żadnych chorób związanych z aklimatyzacją, są wprawdzie drobne obtarcia czy niewielkie odparzenia, ale mamy tutaj specjalny sklep, gdzie można się zaopatrzyć w zasypki i kremy.
O tym, jak żyć i przetrwać w takim klimacie wiele powiedzieli nowym żołnierzom ci, którzy właśnie kończą misję w Iraku. Żołnierze z II zmiany podkreślali, że bardzo ważne jest zachowanie higieny.
- Higiena przede wszystkim. Jak rano się wstaje i idzie do toalety, to obok niej są specjalne stanowiska, gdzie można myć ręce, używając też specjalnego, przeciwbakteryjnego mydła. Przed stołówką - to samo, przy wejściu do budynku, gdzie pracujemy - to samo, i tak na okrągło myjemy twarz i ręce.
Żołnierze są nieco zaskoczeni tym, co jest tam serwowane do jedzenia. Jest kuchnia amerykańsko-hinduska a dania do wyboru, do koloru.
- Od mięs różnego rodzaju, poprzez spaghetti, sosy, mnóstwo warzyw i owoców.
Oczywiście żołnierzom dokuczają owady, niespotykane w Polsce. Komary, które tam atakują, niestety - jak mówi major Tuszyński - nie wydają charakterystycznego dźwięku, ale tną tak samo.
- Tutaj są komary o wiele mniejsze, nazywamy je "tajniakami", z zaskoczenia, bez bzyczenia ukąszą i odlatują. Na szczęście te środki, które dostaliśmy w sławetnej już podręcznej kosmetyczce skutecznie je odstraszają.
Żołnierze z elbląskiej dywizji obok swoich wojskowych obowiązków mają również czas dla siebie i jest w czym wybierać.
- Mamy przede wszystkim polską telewizję, przygotowywane są dla nas zestawy filmów, jest biblioteka no i oczywiście spotykamy się w swoim gronie, by porozmawiać.
Tak jak wszędzie, również i w Bazie Babilon pojawiły się już przekazywane z ust do ust przesądy. Na ile są prawdziwe, nikt tego nie wie, natomiast oby tylko spełniały się wyłącznie dobre wróżby.
- Tu nie ma czarnych kotów, są za to psy, których niestety bardzo nie lubią Arabowie, natomiast psy, które gdzieś tam pojawiają się w bazie głaszczemy, wołamy do siebie i dla nas jest to znak, że skoro one przychodzą, to będzie wszystko dobrze.
I ma być wszystko dobrze.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter